poniedziałek, 17 maja 2010

Jarmark pod Grunwaldem...

...a Grunwald w Parku Praskim. Tak było w sobotę. W niedzielę chyba też, choć nie wiem, bo kapiący deszcz zatrzymał mnie w domu.

Rycerze i zbroje interesowały mnie mało - za to zrobiłam pełną dokumentację smakołyków i kilku drobiazgów wystawionych na Jarmarku Floriańskim. Na szczęście trafiliśmy na ładną pogodę. Kiełbasy pięknie prezentowały się w słońcu.












Na ostatnim zdjęciu dzielnie prezentuje się klacz z Galerii Boskiej.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam wprost takie jarmarki! Zazdroszczę, u mnie jakoś ich nie ma zbyt wiele! Pozdrawiam serdecznie z bardzo deszczowej krainy!
    A! Cieszę się, że chałka smakowała:)

    OdpowiedzUsuń
  2. te lizaki i okrągłe bochenki chleba są urocze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zawsze dowiaduję się o tym jarmarku po, a nie przed. Może uda mi się w przyszłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Anno-Mario - dzięki za chałkę, mój kolejny wpis opisuje moje z nią zmagania :D
    Paulo - tam było masę uroczych rzeczy - ale lizaki chyba najweselsze.
    Lo - będę w takim razie informowała wcześniej o różnych warszawskich wydarzeniach - 12 czerwca odbędzie się Noc Pragi - tego nie można przegapić. W sobotę przeszedł mi koło nosa festyn holenderski na ulicy Kubusia Puchatka - czasem się zdarza.

    Ślę serdeczności.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails