Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierogi. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pierogi. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Wieczór - wspomnienie pierogów

Telefon od mamy, plotki z przyjaciółką, czesanie kotów i pisanie tak upływa mi wieczór pod nieobecność męża i podczas pierwszej części nocnego snu mojego dziecka. Przed chwilą spadł deszcz, do domu powpadały komary, słyszę ich uciążliwe bzyczenie. W sąsiedzkich oknach światła, zaczyna się pora zasłaniania zasłon, rolet, żaluzji. Każdy ucieka w domowe pielesze, we własną wieczorną ciszę. Może niektórzy już śpią, kogoś pewnie nie ma jeszcze w domu, inni jedzą kolację. Ja jeszcze pamiętam o obiedzie. O pierogach własnej roboty. Dziś było ich trzy rodzaje.

Pierogi ruskie - wg przepisu mamy mojego męża.

Pierogi z borówkami amerykańskimi i Pierogi z jagodowym serem

A było to tak. Przygotowałam ciasto na pierogi - tak jak na ruskie, bo w planach były pierogi ruskie. Farsz zrobiłam zgodnie z przepisem, tylko mniejszą porcję. W ten sposób zostało mi pierogowe ciasto. Do części ciasta włożyłam borówki amerykańskie. A drugą część nadziałam takim oto farszem.

Składniki
150 g białego sera
3 łyżki cukru
4 łyżki musu jagodowego - zmiksowanych borówek amerykańskich

Wszystkie składniki wymieszałam dokładnie i już. Taki farsz włożyłam do pierogów. Pierogi z borówkami amerykańskimi i Pierogi z jagodowym serem gotowałam razem, podawałam też wymieszane, i posypane jagodami. Mogą być też podawane ze śmietaną.

środa, 18 sierpnia 2010

Mieszkał tam parę lat

Wakacje, wakacje i po wakacjach. Pozostaje mi tylko powiedzieć - "Krótko". Wracamy do codziennych obowiązków, a ja jeszcze na chwilę wracam w lubuskie, gdzie przez kilka lat mieszkał mój mąż. Dziś pierwsza część wyprawy: Dom rodzinny mojego męża i pierogi ruskie.


Czasem fajnie by było mieć domek, domek z ogrodem. Mogłabym wtedy hodować pomidory, poziomki, jagody i inne takie, moje ulubione. Domku z ogródkiem dziś nie mam, ale mam kuchnię na Stalowej, w doniczce hoduję zioła, a w wakacje jadę do mamy mego męża na ciasto z jagodami z ogródka i pierogi ruskie. I oglądam cuda w jej ogródku i doniczkach. O np. takie: (wygląda jak pokrzywa, ale jak pięknie kwitnie!).


A pierogi ruskie robiłyśmy we dwie (moja pomoc ograniczyła się do klejenia pierogów i podglądania) siedząc w kuchni i plotkując. Miarki podaję na oko, bo wszystko było dodawane na oko.

Składniki:
Na farsz:
około 1 kg ziemniaków
500 g białego sera tłustego
2 cebulki
olej do podsmażenia cebulki
sól
Na ciasto:
około 1 kg mąki
i ciepła woda tyle ile trzeba

Ziemniaki obieramy, gotujemy w osolonej wodzie i tłuczemy, przeciskamy przez praskę - jak kto woli. Dodajemy do nich biały ser wszystko dokładnie mieszamy. Na patelni podsmażamy cebulkę i dodajemy do masy serowo-ziemniaczanej. Doprawiamy solą i pieprzem. I ot... farsz gotowy. (w tym tygodniu mam zamiar zrobić sama pierogi ruskie, zobaczymy czy to takie "ot").



A ciasto robimy tak. Wysypujemy część mąki na stolnicę (może być też czysty blat, bo ja np. stolnicy nie mam). Dodajemy wodę, wyrabiamy ciasto, dodajemy trochę mąki trochę wody. No i tak się robi ciasto. Musi być takie mięciutkie, niezbyt kleiste i niezbyt mączne. Od ciasta odejmujemy pierwszą jego porcję i na oprószonej mąką stolnicy wałkujemy. Resztę ciasta chowamy pod ściereczką lub miseczką, aby nie schło. Wałkujemy ciasto cieniutko i za pomocą szklanki wycinamy kółeczka. Ścinki ciasta sklejamy z ciastem schowanym pod ściereczką, trochę wyrabiamy). Na każde wycięte kółeczko nakładamy farsz i sklejamy, tak jak się skleja pierogi. No. Z kolejną porcją cista powtarzamy czynność i tak dalej, aż skończy się ciasto i farsz. A jak skończy się farsz, to w pozostałe ciasto możemy włożyć jagody, truskawki czy kto co ma pod ręką.


Pierogi wrzucamy na wrzącą osoloną wodę (nie wszystkie na raz, porcjami po 10-15 sztuk). Przykrywamy garnek, czekamy aż woda zacznie ponownie wrzeć. Zdejmujemy pokrywkę, mieszamy drewnianą łyżką. Czekamy aż pierogi wypłyną i gotujemy jeszcze jakieś 5 minut. Wyciągamy je z garnka łyżką cedzakową i kolejną porcję wrzucamy na wodę.


Pierogi podajemy same albo okraszone smażoną cebulką lub boczkiem. My jedliśmy polane roztopionym masłem. Niebo w gębie.

A po pierogach wyprawa do lasu i nad jezioro.

wtorek, 16 lutego 2010

Stalowa ścieżka zdrowia

Dziś do domu wróciłam wściekła. Stalową opanowały sople - tysiące, miliony, miliardy sopli. Już nie ma miejsca dla ludzi - chyba, że na tej istnej "ścieżce zdrowia" przygotowanej przez naturę i pośrednio nas samych.

Wychodząc rano z domu i wracając po pracy mam do wyboru dwie drogi: pierwsza - środkiem ulicy, razem z tramwajami, druga - po czymś, co kiedyś można było nazwać chodnikiem - między ogromną pryzmą śniegu a fasadami budynków, gdzie nad głowami wiszą wspomniane girlandy sopli. Ostatnio mam chyba więcej szczęścia niż rozumu, bo wychodzę z domu i nie oberwałam jakimś lśniącym kawałkiem lodu.

Pani Monika z warszawskiej straży miejskiej poinformowała mnie, że jeśli zarządcy/administratorzy/właściciele nieruchomości zabezpieczyli teren (czytaj rozciągnęli plastikowe taśmy i napisali tabliczki "uwaga sople") to problemu nie ma.

Po powrocie do domu wzięłam się więc za gniecenie i wałkowanie. Gniotłam gniotłam i wygniotłam Pieczone rosyjskie pirożki z przepisu Agaty.

Robiłam tylko z farszem serowo-ziemniaczanym, bo na groch z kapustą trzeba by było za długo czekać, a ja musiałam wyładować złość. Wyszło pysznie.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails