
Wszechogarniające gorąco daje się we znaki wszystkim i nawet zapowiadane na dziś deszcze i burze w Warszawie nie pomagają (fakt że do tej pory na Pradze spadło zaledwie kilka kropli). W ty tygodniu, mimo upałów, musiałam wpaść na chwilę do rodzinnego miast, do rodziców. Była to doskonała okazja, aby wypróbować przepis na Pavlovę z owocami, którą znalazłam na blogu Waniliowo u An-ny, opiekunki biało-czarnego kota. Przepis podaję z moimi zmianami.
Składniki:
6 białek (najlepsze w temperaturze pokojowej)
300 g drobnego cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu winnego
szczypta soli
1/2 litra bardzo dobrze schłodzonej śmietany kremówki (koniecznie musi być dobrze schłodzona!)
2-3 łyżki cukru pudru
2-3 łyżki serka mascarpone
pudełeczko malin
pudełeczko borówek amerykańskich
Piekłam Pavlovę w nowym, gazowym piekarniku rodziców i niestety beza mi się troszkę przypiekła. A przepis podaję taki jak bym miała piec w domu:
Piekarnik nagrzewam do 150 stopni. Białka ubijam z solą na sztywną pianę. Do piany dodaję delikatnie cukier i ocet. Miksuję tak długo aż piana będzie sztywna, wtedy dodaję mąkę ziemniaczaną i mieszam. Płaską blachę wykładam pergaminem, a na nim z masy bezowej formuję koło - średnicy około 20-25 cm. Tak uformowany blat wkładam do piekarnika - piekę 90 minut w temperaturze 150 stopni (piekarnik elektryczny z górną i dolną grzałką), potem wyłączam temperaturę i włączam wiatraczek - tak studzę bezę jakieś 15-30 minut(jeśli nie mam wiatraczka po prostu uchylam drzwiczki piekarnika). Beza ma być z wierzhu chrupiąca, a w środku delikatnie miękka. Oczywiście najlepiej samemu, na bieżąco oceniać czy już, a może jeszcze...
Upieczoną bezę zdejmuję z pergaminu i kładę na talerzu. Ubijam śmietanę kremówkę wraz z cukrem pudrem dodaję kilka łyżek serka mascarpone. Bitą śmietanę wykładam na bezę, na wierzch wrzucam owoce. U mnie borówki i maliny - ale wszystkie inne się wybornie nadają. Zimą ananas i mandarynki!

