Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sos. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sos. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 listopada 2010

Zima z granatem

I przyszła - taka najpiękniejsza, w białej sukience, z kilkoma świetlistymi promykami słońca, ale z wiatrem, płatkami kującymi jak małe igiełki. Chciałabym by taka była w święta. Zima.

Ostatni weekend minął nam bardzo przyjemnie, a to za sprawą A. i A., którzy gościli nas w Starej Miłosnej. Po sobotnim obżarstwie, padłam, a gdy się obudziłam było już biało. Nie pozostało nam nic innego, jak pójść na spacer. Młodego zawinęliśmy w śpiwór z owczej wełny i 3 godziny spędziliśmy w lesie. A w środku lasu czekała nas miła niespodzianka: ciasto, herbata, dla Panów grzane wino. 
W takiej scenerii i towarzystwie wszystko smakowało wybornie:


A tu propozycja na cieplejsze wieczory, ewentualnie dodatek do ciepłego dania:
Sałata z granatowym sosem:
Sos:
porcja soku z granata
porcja oliwy z oliwek
sól
pieprz
Wszystkie składniki mieszamy:

4 garści mieszanej sałaty (czerwona, maślana, lodowa, rzymska - lub inne)
2 pomidory
4 łyżeczki kaparów
4 łyżeczki ziaren granata

Wszystkie składniki mieszamy, a przed podaniem zalewamy sosem.


poniedziałek, 26 lipca 2010

Nie ma już Parowozowni

Trochę nie mogę znaleźć słów. Za oknem deszcz. Szaro dziś na Pradze, ale wreszcie chłodno. Niestety w sobotę 24 lipca Praga straciła jeden ze swych zabytków - XIX-wieczną Parowozownię, o której pisałam tu.

Liczyłam, nie tylko ja, że konserwatorzy zabytków staną na wysokości zadania i doprowadzą do odbudowy parowozowni, że zabytek zacznie znów służyć ludziom, a firma niszcząca go zostanie stosownie ukarana. Niestety tak się nie stało. W sobotę rano (bardzo rano) na teren parowozowni wjechał ciężki sprzęt i dokończył dzieła. Już nie ma czego odbudowywać. A jeśli nawet, to już nie będzie to budynek XIX-wieczny, zabytkowy. Został gruz.

Zastanawiające jest, kto przeprowadza rozbiórki w sobotę rano... Myślę, że barbarzyńcy dokonujący dewastacji obawiali się wystąpień mieszkańców Pragi i stowarzyszeń broniących tych niewielu zabytków, które Warszawie zostały.

Dziś nie ma już czego bronić.



Na pocieszenie brukselka w beszamelu (jeden z przepisów z domowego archiwum - dawno nie gotowany):

Sos beszamelowy:
2 łyżki masła
1 łyżka mąki
0,5 szklanki mleka
starta gałka muszkatołowa
sól
pieprz

Na patelni rozpuszczam masło, wsypuję mąkę - dokładnie mieszam na jednolitą masę. Wlewam mleko - mieszam tak aby nie było grudek. Jeśli sos jest za gęsty dodaję mleka. Doprawiam solą, pieprzem i gałką muszkatołową.

0,5 kg brukselki
20 dkg boczku
sos beszamelowy
trochę startego żółtego sera

Brukselkę podgotowuję w lekko osolonej wodzie z małym dodatkiem cukru. Wykładam do (w moim przypadku) tartownicy. Boczek kroję w kosteczkę, podsmażam na patelni. Gotowy wysypuję na brukselkę. Całość zalewam sosem beszamelowym, posypuję startym żółtym serem. Wkładam do piekarnika na 10 minut w temperaturze 180 stopni.


I inny kawałek Pragi - ulica Inżynierska numer 3. Miejsce kilku klubów, pracowni i galerii artystycznych. Ale o tym innym razem...

niedziela, 18 kwietnia 2010

Indycze eksperymenty

Niedziela, za oknem piękne słońce, a ja z przyczyn niezależnych w domu. Dobrze, że lodówka zaopatrzona i gotować mogę. Stokrotki różowymi główkami jeszcze uśmiechają się do mnie. Sąsiedzi powoli wychodzą na ulicę. Dwa cyganiątka, kłócą się o hulajnogę. Z balkonowego okna na przeciwko dobiega gromki śmiech. Mój kot próbuje wejść na balkon. Ach niedziela.

Wczoraj jak powiedziałam tak zrobiłam. Zabrałam się za gotowanie, żeby nadrobić zaległości we wpisach i dzięki temu powstały indycze szaszłyki.

Składniki:
500 g piersi indyka (pół piersi)
7-8 pieczarek (w zależności od wielkości)
pół dużej czerwonej cebuli
czerwona papryka
sól
pieprz
zioła - u mnie prowansalskie i estragon ale można dać co kto lubi
troszkę oliwy z oliwek
patyczki szaszłykowe

Indyka pokroiłam na kosteczki i ugotowałam na parze. Pieczarki, cebulę i paprykę pokroić w kawałki takie jak do szaszłyków. Wszystkie składniki nadziewać po kolei na patyczki.

Gotowe szaszłyki ułożyć na blaszce - posolić, popieprzyć i obsypać ziołami, można delikatnie polać oliwą. Włożyć do piekarnika i piec około 20 minut. Można podać z ryżem. My zjedliśmy tylko z sałatą.
Wszystko by było z szaszłykami ok, gdyby nie to, że wyszły odrobinę zbyt suche. Może lepiej je upiec np. w żaroodpornym naczyniu zamykanym... Trzeba popróbować.

A sałata wyglądała bardzo wiosennie. Wrzuciłam do niej to co miałam w lodówce (2 rodzaje sałat, pomidora, żółte pomidorki, kiełki słonecznika). Zrobiłam za to sos z miodem.

Składniki:
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka miody - takiego co się leje - bo łatwiej wymieszać
1 łyżka soku z cytryny
sól
czarny pieprz grubo mielony

Wszystkie składniki wymieszałam razem. Sosem zalałam sałatę na chwilę przed podaniem.
Ach niedziela. Szparagi czekają...

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails