Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomidor. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pomidor. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Pole koło domu, ziemniaki i pomidory

Praga to moje miejsce na ziemi. Gdybym miała zamienić Warszawę na jakieś inne miasto, to mógłby być to Gdańsk, Rzym lub Barcelona. Mogłabym też mieszkać w bułgarskim Płowdiwie, mieście dziwacznie łączącym dawny czas i nowoczesność. Tam szklane domy stoją koło zabytkowych kamienic, bloki sprzed 40 lat wychylają swoje głowy na brukowane ulice. Dziwne to miasto, tak dziwne jak Warszawa. Dawno tam nie byłam, chyba czas odświeżyć bałkańskie wojaże, może to plan na wakacje...

Ale miało być o Pradze, tej prawdziwie warszawskiej części Warszawy (choć kilka osób będzie miało tu inne zdanie). Praga to klimat kamienic sprzed wieku, dzielnica za Wisłą, czyli daleko, choć tramwaj na starówkę dojeżdża w 10 minut, a by dostać się do centrum potrzebuję ich tylko 20. Mimo że tak blisko mam do najbardziej uczęszczanych szlaków miasta to i łąkę mam pod nosem, obok dziką Wisłę, konie i kwitnące drzewa. Czasem to właśnie taką Pragę wybieram na spacery. Omijam moje ulubione uliczki, ukochane miejskie parki i idę za most i za rury. Tam nawet słońce świeci inaczej.


Placki ziemniaczane z otrębami i sosem pomidorowym
8 średnich ziemniaków
2 łyżki otrębów jaglanych
2 łyżki otrębów pszennych
1 jajko
trochę mąki (około 4 czubate łyżki)
woda
olej
sól pieprz


Otręby wsypuję do miski i zalewam wrzącą wodą. Nie za dużo, tyle żeby otręby mogły ją wchłonąć. Odstawiam. W tym czasie obieram ziemniaki, kroję w kostkę i miksuję na papkę, można też tradycyjnie zetrzeć na tarce (mi się nie chce). Dodaję jajko, sól, pieprz i otręby. Na koniec masę zagęszczam mąką, tak by miała konsystencję gęstej śmietany. Dodaję łyżkę oleju do masy. Smażę placki na rozgrzanym oleju, z dwóch stron, aż będą  miały złoty kolor. Podaję zazwyczaj ze śmietaną i solą, bądź cukrem. Ostatnio z sosem pomidorowym.



Sos pomidorowy 
15 pomidorków koktajlowych
1 średnia cebula
1/2 opakowania serka mascarpone
oliwa
sól
pieprz
zioła - wg. uznania


Oliwę rozgrzewam na patelni. Podsmażam na niej pokrojoną w drobną kostkę cebulę. Gdy ta się zeszkli dodaję pomidorki pokrojone na ćwiartki. A na koniec pół opakowania mascarpone i przyprawy. I gotowe. Do placków ziemniaczanych sos ten jest wyśmienity. 


niedziela, 13 maja 2012

Jest taki dzień

wcale nie musi być ciepły ani grudniowy. Zazwyczaj jest to piątek, ale wcale nie musi być piątek. Taki dzień daje mi dużo energii i uśmiechu (z tego, co wiem, nie tylko mi). Ten dzień nie jest związany ani z rodziną, ani z kuchnią. To taki mój dzień, wychodzę...

W torbie butelka wina, czasem coś do jedzenia, czasem ciuchy, innym razem książki kucharskie, a jeszcze innym tylko karta miejska, aby dojechać tam, gdzie jadę. Nie martwię się niczym... tam gdzie jadę czeka mnie gwar, radość, śmiech, trochę zmartwień i kłopotów, zawsze wsparcie, pogaduchy aż do nocy, przy winie, chlebie ze smalcem i ogórkach, które K. przywozi od cioci. Nie umiem policzyć ile nas jest, praskich mam łapiących oddech w babskim towarzystwie. Znamy się lepiej lub gorzej - marudzimy, chwalimy się, narzekamy, śmiejemy się, uczymy od siebie, radzimy się i sobie.

Wracam do domu naładowana, jakby mi ktoś akumulatory wymienił. W głowie pomysły, natchnienie, wiem jak malować kreski na powiekach (dzięki O.), wiem dużo więcej. Dziękuję.

W ostatni piątek do domu przytargałam książkę "Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy". I deszczową sobotę spędziłam w kuchni.To książka pełna fantastycznych przepisów, dla mnie inspiracji.Wpadły mi w oko dwa przepisy - jeden na kotlety z makaronu z dziurką, drugi na zapiekankę z kaszy gryczanej - myślę, że w formie książkowej są pyszne, u mnie w wersji autorskiej, bo niektórych produktów nie było w domu, albo czegoś  było więcej więc do przepisu wpadło.Kotlety z makaron stały się makaronowym omletem z warzywami, a zapiekanka z kaszy gryczanej z selerem zamieniła się w zapiekankę z kaszy gryczanej z porem i pieczarkami.

Makaronowy omlet z warzywami (to przepis dla tych, którzy gotują zawsze za dużo makaronu - czyli dla mnie)
1 szklanka ugotowanego makaronu ( u mnie świderki)
3/4 szklanki startego żółtego sera
1/2 szklanki zielonych oliwek pokrojonych w cienkie plasterki
2 jajka
2-3 łyżki zblanszowanego szpinaku
bazylia
tymianek
oliwa z oliwek

Ugotowany makaron pokroić. Wrzucić do miski wymieszać z serem, oliwkami, szpinakiem, jajkami, ziołami. Patelnie posmarować łyżeczką oliwy i wyłożyć na nią przygotowaną masę. Podsmażyć z jednej strony, a następie przerzucić na drugą - to najtrudniejsza operacja. Ja używam do tego dwóch patelni.

Zapiekanka z kaszy gryczanej
1 szklanka kaszy gryczanej - albo mniej
garść płatków migdałowych
pół pora
1/2 kostki białego sera - u mnie tłusty
duży pomidor bez skórki
5-6 pieczarek pokrojonych w drobna kosteczkę
oliwa z oliwek
sól 
pieprz 
Kaszę gryczaną gotuję -z godnie z przepisem. Keksówkę wysmarowuję oliwą i nakładam do niej kaszę. Na patelni na łyżeczce oliwy podsmażam pieczarki i pokrojonego w półksiężyce pora. Dodaję do nich płatki migdałowe, doprawiam solą i pieprzem. Gdy masa ostygnie mieszam ją z białym serem i nakładam na kaszę, lekko ugniatam. Na górę plasterki pomidora. I do piekarnika na około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Podałam z sosem
Sos do zapiekanki:
pół szklanki śmietany
dwie łyżki fety (kartonikowej)
pieprz
garstka kiełków lucerny
garstka kiełków słonecznika - albo jakiś innych.
Sos jest zupełną improwizacją, ale myślę że wyszedł niezły. Kiełki warto pokroić. Wszystkie składniki wymieszać. I już. 


 Trochę się bałagan na stole zrobił, ale przynajmniej było wesoło. Wpadła M. pograć w chińczyka. Ale to T. wygrał tytuł "mistrza Stalowej w chińczyka w miesiącu maju". 

niedziela, 8 stycznia 2012

Czasem słońce, czasem deszcz

Nie o filmie z Bollywood będzie mowa, a o moim weekendzie.

Długi weekend oznacza, że tak wiele można zrobić. A w moim przypadku, że tak wiele można nie robić. Można siedzieć w domu, przy kawie, winie, herbacie, kieliszku nalewki przyniesionej przez znajomych, którzy wpadli na obiad. Można nie włączać telewizora, można nie wiedzieć, można nie robić zakupów, można spać, lenić się, gotować, albo nie. Obiad może wyjść, albo "wyjść bokiem", jak moja sobotnia golonka w czerwonym winie - po prostu postanowiła nie wyjść. Młody zajmuje się sobą leżąc na dywanie, mąż gra w gry - jego sprawa, jego weekend.

Na dworze, na Stalowej, czasem słońce czasem deszcz, a nawet śnieg.
Brrr, mi się nie chce wychodzić z domu... dobrze, że nie muszę. A wieczorem na kolację:
Cukinia z mascarpone i pomidorem:
Pół cukini
kilka pomidorków koktajlowych
kilka łyżeczek serka mascarpone
sól
oliwa
Cukinię kroję na plastry, delikatnie solę. Na patelni rozgrzewam łyżkę oliwy, układam na niej cukinię. Po kilku minutach plastry warzywa przewracam na drugą stronę. Na każdy nakładam łyżeczkę serka mascarpone i pół pomidora koktajlowego. Jeszcze chwilkę podsmażam i gotowe.Można posypać ziołami. Super dodatkiem jest kieliszek wina.

wtorek, 21 grudnia 2010

Zupa przedświąteczna

Bardzo przyjemnie jest czytać o świątecznych przygotowaniach. O piernikach, sernikach, pieczonych mięsach, struclach makowych, kapustach wszelakich i wielu innych. U mnie też pachnie, dziś grzybami. A kilka dni temu pachniało cytrynowo.

Kiedyś napisałam, że u nas w domu raczej nie jemy zup. Jednak świat się zmienia, a my razem z nim, zwłaszcza zimą. I tym samym kolejna zupa zagościła w naszej kuchni. Czy zostanie na stałe, zobaczymy. Jadło ją u nas 12 osób - chwalili, mam nadzieję, że nie dlatego, że w gościach należy powiedzieć "Ciasto było pyszne". Przedstawiam zupę cytrynową z Ikei.

Składniki na 4 porcje - ja odpowiednio zwiększyłam proporcje i troszkę zmieniłam w przepisie:
3 ząbki czosnku
1 czerwona papryka
4 filety z kurczaka - u mnie indyk
1 ½ łyżki oliwy z oliwek
1 łyżeczka suszonego oregano
1 ¼ litra bulionu z drobiu
Sok z 1 cytryny
Ok. 12 pomidorków koktajlowych
2 cebule dymki
4 gałązki kolendry
1 duże awokado
40-50 g nachosów lub chipsów z tortilli -nie dodawałam
2 marchewki - dodatek mój
Do przybrania:
4 plasterki cytryny

Obrałam czosnek i pokroiłam w plasterki. Paprykę pokroiłam w paseczki, cebulę w kosteczkę, filet z indyka w kostkę. Na oliwie podsmażyłam czosnek dodałam indyka, cebulę i paprykę. W garnku zagotowałam bulion. Wszystkie podsmażone składniki wrzuciłam do gorącego bulionu. Dodałam oregano i sok z cytryny.
Pomidorki przekroiłam i wrzuciłam do gara. Dodałam posiekaną kolendrę oraz pokrojony w kostkę miąższ z awokado.

 Następnym razem zrezygnuję z awokado - jednak go nie lubię.

Na koniec chciałam przedstawić praskich spacerowiczów. Ratują nas przed soplami.

sobota, 5 czerwca 2010

Kurczak, który porwał pomidory

Dostałam od męża czterolistną koniczynę, włożyłam do portfela, którego ostatnio się dorobiłam, tym samym pozbywając się wszelkich drobnych z kieszeni. Drobne mają to do siebie, że zawsze lądują na podłodze, gdy wieczorem ściągam spodnie kładąc się spać. W dodatku najczęściej uciekają pod łóżko. Ehh, mnie się pieniądze nigdy nie trzymały. A podobno takie czterolistne koniczyny przynoszą szczęście.

Ostatnio czas jakby zwolnił - akurat teraz, gdy czekam, gdy chciałabym żeby przyspieszył.

Dzisiejsza pobudka zaskoczyła nas bardzo. 6.15 a my już z kubkami kawy w rękach. Wcześnie zaczęła się ta sobota. Poranek wykorzystam na zakupy na bazarze przy rondzie Wiatraczna, tym już nieraz wspominanym.

Kilka dni temu pisałam o kurczaku, który zagarnął pomidory, dlatego powstała sałata z truskawkami. A całe pudełko małych, czerwonych kuleczek zostało zapieczonych w piekarniku.

Kurczak z pomidorami i pieczarkami
250 g pieczarek
pudełko pomidorków koktajlowych
6 podudzi z kurczaka
kilka gałązek świeżego tymianku
sól
pieprz
pół szklanki rosołku
olej do smażenia

Podudzia myję i podsmażam na rozgrzanym oleju na patelni. Solę i pieprzę. Lekko podsmażone - z dwóch stron, przekładam do żaroodpornego naczynia. Na patelni krótko podsmażam umyte i obrane pieczarki, wykładam je na mięso. Pomidorki myję, kroję na połówki, układam na mięsie i pieczarkach. Na wszystkie składniki kładę kilka gałązek tymianku (z balkonowego ogródka). Podlewam wszystko rosołkiem, delikatnie solę i pieprze po wierzchu. Przykrywam naczynie pokrywką i wkładam do piekarnika. Piekę jakieś 30 minut, na oko. Po czym ściągam pokrywkę naczynia i piekę jeszcze około 15 minut, aby kurczak zrobił się chrupiący. Można go podać i z ziemniakami i z ryżem, też innymi dodatkami.

sobota, 15 maja 2010

Biblioteka z kluskami na Inżynierskiej

Wczoraj cały dzień deszcz kapał nam na głowy. Wciąż chodzę w turkusowej kurtce z kapturem, która od co najmniej 2 tygodni powinna wisieć w szafie (choć bardzo ją lubię). W ramach poprawy nastroju (nie, żeby był jakiś szczególnie zły, ten mój nastrój) zafundowałam sobie wyprawę* do biblioteki na Inżynierskiej. Wśród pachnących tomów znalazłam też coś kulinarnego. "Pasta & Co. Makarony, kluski, sałatki" to pierwsza z książek kulinarnych jakie wpadły mi w ręce, a że jestem ogromną amatorką makaronów wszelakich, publikacja powędrowała ze mną do domu. W związku z tym w najbliższym czasie, można się spodziewać obfitości makaronów i klusek w kuchni na Stalowej.

Na początek kilka porad dotyczących gotowania makaronu - książkę muszę wkrótce oddać, więc chyba nic się nie stanie jak kilka rad z niej zwędzę.

A oto one:
- na 100 g makaronu trzeba wziąć do gotowania co najmniej 1 litr wody
- wodę na makaron solimy po jej zagotowaniu- nigdy wcześniej, w proporcjach jedna łyżeczka soli na każde 100 g makaronu.
- zanim wrzucimy makaron do wody, sól powinna się rozpuścić
- nie przelewamy makaronu zimną wodą, bo traci warstwę skrobi potrzebą aby sos dobrze przylgnął do klusek (wyjątek stanowi makaron przeznaczony do jedzenia na zimno lub do sosów na bazie masła).

I w nawiązaniu- przepis na błyskawiczną sałatkę makaronową (kompozycja własna).

Składniki:
100 g ugotowanego przestudzonego makaronu - u mnie penne
pół puszki kukurydzy
pół długiego zielonego ogórka
pomidor
garstka czarnych oliwek
mała młoda cebula
2 parówki
oliwa
majonez
sól
pieprz
bazylia

Makaron penne pokroiłam na połówki. Ogórka, pomidora w kostkę, oliwki na plasterki, cebulę w kostkę, kukurydzy nie kroiłam. Wszystkie składniki wymieszałam. Parówki pokroiłam w plasterki i podsmażyłam na patelni, lekko przestudziłam i wrzuciłam do miski**. Majonez wymieszałam z łyżeczką oliwy, solą, pieprzem i bazylią. Sosem zalałam sałatkę.




*taka średnia ta wyprawa - bo droga do biblioteki z kuchni na Stalowej zajmuje jakieś 3 minuty.
** Ci, którzy mięsa nie jedzą z powodzeniem mogą parówki pominąć, a dać np. kawałek żółtego sera.

Tym razem przepraszam za jakość zdjęć - znowu komórka poszła w ruch, bo w aparacie się baterie rozładowały.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Indycze eksperymenty

Niedziela, za oknem piękne słońce, a ja z przyczyn niezależnych w domu. Dobrze, że lodówka zaopatrzona i gotować mogę. Stokrotki różowymi główkami jeszcze uśmiechają się do mnie. Sąsiedzi powoli wychodzą na ulicę. Dwa cyganiątka, kłócą się o hulajnogę. Z balkonowego okna na przeciwko dobiega gromki śmiech. Mój kot próbuje wejść na balkon. Ach niedziela.

Wczoraj jak powiedziałam tak zrobiłam. Zabrałam się za gotowanie, żeby nadrobić zaległości we wpisach i dzięki temu powstały indycze szaszłyki.

Składniki:
500 g piersi indyka (pół piersi)
7-8 pieczarek (w zależności od wielkości)
pół dużej czerwonej cebuli
czerwona papryka
sól
pieprz
zioła - u mnie prowansalskie i estragon ale można dać co kto lubi
troszkę oliwy z oliwek
patyczki szaszłykowe

Indyka pokroiłam na kosteczki i ugotowałam na parze. Pieczarki, cebulę i paprykę pokroić w kawałki takie jak do szaszłyków. Wszystkie składniki nadziewać po kolei na patyczki.

Gotowe szaszłyki ułożyć na blaszce - posolić, popieprzyć i obsypać ziołami, można delikatnie polać oliwą. Włożyć do piekarnika i piec około 20 minut. Można podać z ryżem. My zjedliśmy tylko z sałatą.
Wszystko by było z szaszłykami ok, gdyby nie to, że wyszły odrobinę zbyt suche. Może lepiej je upiec np. w żaroodpornym naczyniu zamykanym... Trzeba popróbować.

A sałata wyglądała bardzo wiosennie. Wrzuciłam do niej to co miałam w lodówce (2 rodzaje sałat, pomidora, żółte pomidorki, kiełki słonecznika). Zrobiłam za to sos z miodem.

Składniki:
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka miody - takiego co się leje - bo łatwiej wymieszać
1 łyżka soku z cytryny
sól
czarny pieprz grubo mielony

Wszystkie składniki wymieszałam razem. Sosem zalałam sałatę na chwilę przed podaniem.
Ach niedziela. Szparagi czekają...

sobota, 6 marca 2010

Goście za godzinę

A było to tak. Piątek na wariackich papierach. Z jednego miejsca w drugie, z metra w tramwaj i odwrotnie. Praca, wizyta tu, wizyta tam, zakupy warzywne na bazarku.

No właśnie na bazarku, który odkryłam w czwartek przy rondzie Wiatraczna. Od Stalowej to trochę daleko, ale zawsze można wsiąść w trójkę i podjechać kilka przystanków. Przy Wiatraku miałam w piątek kilka spraw do załatwienia, więc wszystko się dobrze złożyło. Zakupy nie były duże - natka, koperek, szczypiorek, sałaty, papryka, pomidory, ogórki, cykoria i jeszcze jakieś drobiazgi. Jak zwykle nie wszystko potrzebne, ale jak zwykle nie mogłam się oprzeć. Z moich pierwszych obserwacji wynika, że należy przespacerować się przez targ i sprawdzić co jest w jakiej cenie i gdzie. Mianowicie cykorię można kupić za 5 zł, ale można też za 10; papryka i za 8 zł i za 10 zł. To samo z każdym innym warzywem i owocami. Ja oczywiście częściowo przepłaciłam, ale i tak byłam zadowolona, gdyż kupiłam wszystko, co chciałam.

Wpadłam do domu około 18, a na 19 goście. Ja oczywiście w proszku, dobrze, że mąż przygotował mi różne rzeczy. Gości miało być dziesięcioro. Postanowiłam zrobić wszystko na szybko, bo i jak inaczej skoro miałam tylko godzinę.
Zaplanowałam:
już znaną sałatę z dodatkami (tylko dodałam również sałatę karbowaną i trochę innych warzyw)
koreczki
ogórki z tuńczykiem - zainspirowane tym przepisem.
zawijasy z kurczaka
koperty z ciasta francuskiego ze szpinakiem i z pieczarkami

Zamysł był taki, żeby większość podanych potraw nie potrzebowała talerzyków. Jak mówi moja mama: "raz w pysk". Przepis na koreczki znają wszyscy - ja robiłam z żółtego sera, rzodkiewek, oliwek i papryki.

Ogórki z tuńczykiem robiłam następująco:
Składniki:
3 ogórki wężowe zielone
puszka tuńczyka w sosie własnym
1-2 jajka ugotowane na twardo
pół cebulki
sól
pieprz
łyżka majonezu lub jogurtu (moim zdaniem lepszy majonez bo masa jest wtedy bardziej sklejona)

Ogórki obieram i kroję na plasterki grubości około 8 mm. Z każdego plasterka wyciągam pół środka ogórka, tych ziarenek - tworzę jakby miseczkę. W naczynku przygotowuję farsz: tuńczyk, jajka drobno pokrojone lub zmiażdżone widelcem, pokrojona cebula, sól, pieprz, majonez. Nakładam farsz do ogórkowych miseczek. Oczywiście kombinacji farszy może być mnóstwo - myślałam też o pesto, serkach różnie doprawionych...

Zawijasy z kurczaka
Składniki:
1 (podwójna) pierś z kurczaka
słoiczek suszonych pomidorów (ja nie zużyłam całego)
sól
pieprz
olej do smażenia

Pierś kurczaka kroję na plasterki - to istotne - nie kawałki a plasterki. Chodzi o to, żeby uzyskać jak najwięcej płaskich plasterków, w które swobodnie można zawinąć suszone pomidory lub inny farsz. Zawijam pomidory w mięso, spinam wykałaczkami, solę i pieprzę. Wrzucam na patelnię na rozgrzany olej. Smażę chwilkę. Usmażone podaję na liściach sałaty.

Koperty z ciasta francuskiego ze szpinakiem lub pieczarkami
Składniki:
ciasto francuskie - sklepowe
Farsz #1:
mrożony szpinak
2-3 ząbki czosnku
sól
pieprz
cukier
olej
Rozmrożony szpinak podsmażam na patelni. Wciskam czosnek, doprawiam solą, pieprzem, cukrem. Smażę tak długo, aż woda z niego odparuje. Odstawiam do wystudzenia

Farsz #2:
25 dkg pieczarek
pół cebuli
sól
pieprz
olej do smażenia
Pieczarki myję, obieram, kroję w kosteczkę, podsmażam i doprawiam. Odstawiam do wystudzenia.

Ciasto francuskie kroję na malutkie kwadraty. Na środek kładę po łyżeczce farszu (#1 lub #2). Wszystkie cztery roki każdego kwadratu sklejam na górze. Układam na blaszce i wkładam do rozgrzanego piekarnika na 20 minut.

Trochę lipa, że nie mam zdjęć, ale naprawdę nie miałam czasu ich zrobić. Musiałam, przecież jeszcze wyjść z garnków i "zrobić coś z sobą".

poniedziałek, 1 marca 2010

Wietrzny poniedziałek

Wieje. Podobno to Xynthia. Na Stalowej też wieje. To nic.

Zjadłam wszystkie wczorajsze biscotti, dlatego dziś piekę nowe, tym razem z rodzynkami, a do połowy ciasta dodałam kakao, więc będą czekoladowe.

Ale od początku:
Na obiad robiłam dziś udka kurczaka, natarłam je mieszanką przypraw podpatrzoną u Agatki w przepisie na kurczaka. Podałam z sałatą z pomidorami i serem feta z zalewy.

Składniki na 2 porcje:
1/2 główki sałaty lodowej
1 pomidor
10 kosteczek fety z zalewy, może być też bez zalewy - ja w domu miałam tylko w zalewie

Sos:
2 łyżki oliwy
2 łyżki octu śliwkowego
1 ząbek czosnku
sól
pieprz
czasem jakieś zioła np. bazylia

Sałatę drę (nie kroję) na strzępy, żeby się za bardzo nie majtała. Pomidora kroję w ósemki. Kostki fety przepoławiam (w zależności oczywiście od wielkości kostek). W szklance przygotowuję sos do sałaty - mieszam dokładnie wszystkie składniki, ząbek czosnku przeciskam przez praskę i dodaję. Sałatę zalewam sosem dopiero przed podaniem - w innym wypadku jej liście kapcieją i nie jest taka chrupiąca. Dla koloru posypałam natką pietruszki.
Wracając do wiatru. Niestety momentami towarzyszy mu deszcz. Mam wrażenie, że części moich sąsiadów pozrywali razem anteny telewizyjne. Mam nadzieję, że rozprawią się z resztkami śniegu zalegającymi na chodniku. No i skończą tę zabawę do rana, abym mogła spokojnie pojechać do pracy. Brrr... jutro muszę być super rano, jedyne pocieszenie to, że wyjdę wcześniej.

Nie mam pomysłu co jutro na obiad...

poniedziałek, 15 lutego 2010

#1

W domu na Stalowej nie mieszka zbyt wielu amatorów zup. Dlatego zupy je się tu dwie, zupę #2 (porową) już prezentowałam. Czas na moją ulubioną zupę #1- pomidorową.

Składniki:
Bulion ugotowany na włoszczyźnie i 2 kurzych skrzydełkach z dodatkiem vegety (ja gotuję na 4 skrzydełkach aby później część bulionu zamrozić i mieć do przygotowania kolejnych zup)
Puszka pomidorów krojonych bez skórki
3 łyżki koncentratu pomidorowego
3 łyżki śmietany 12%
łyżeczka cukru
sól
pieprz

Gotuję bulion w garnku. Wyciągamy skrzydełka i warzywa (u mnie skrzydełka studzę dla kotów a z warzyw robię sałatkę jarzynową). Przez sitko przecieram pomidory z puszki bezpośrednio do rosołu. Nie gotuję. Mam początek zupy.W miseczce mieszam koncentrat pomidorowy i śmietanę, rozrabiam z łyżką wazową zupy. Wlewam do garnka. Jeśli ktoś lubi możne dodać więcej śmietany. Przyprawiam solą, pieprzem i cukrem. Podawać z makaronem i natką pietruszki.

Zupa ta błyskawicznie znika z garnka, jestem tu pierwszą winną tego stanu rzeczy (mój mąż przoduje w jedzeniu zupy #2). Inne zupy raczej się u nas w domu nie pojawiają. Choć na różnych blogach znalazłam wiele pomysłów, które chciałabym wypróbować. Może już wkrótce.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails