Przyszła do mnie M., z różową torebką takich małych zielonych i mówi, że druga M. przywiozła je z Hiszpanii, dokładniej z Kraju Basków. I M. mówi, że to trzeba tylko na olej i potem posolić, dużo posolić. Posoliłam tak, że po degustacji mój mąż powiedział: Słone! Na szczęście chyba trafił na najbardziej słoną, wierzchnią, i reszta Pimientos de Padron spokojnie spoczęła w naszych brzuchach. A oto i Pimientos de Padron:
Składniki:
duża garść hiszpańskich papryczek Pimientos de Padron
olej
sól do smaku
Na patelni rozgrzewamy olej - dość dużo. Wrzucamy na niego umyte papryczki - takie w całości, z ogonkami. Uwaga, papryczki trochę strzelają. Zdejmujemy je z patelni i solimy. Najlepiej grubą solą. Zjada się całe papryczki - bez ogonków rzecz jasna. Myślę, że w ten sposób można przygotować też naszą paprykę - fakt jest trochę większa, ale jakby ją ciekawie pokroić - może w krążki... - pomyślę i przetestuję.
Obu M. bardzo dziękuję.