Wreszcie jest lato. Maj i czerwiec, pierwsze miesiące roku, które sprawiają, że chce się żyć, tym razem były bardzo uszczypliwe. Przez deszcze, szarość i zimno dały mi porządnie w kość.
Dziś, chce mi się krzyczeć: Rety, rety, rety ile tego wszystkiego! gdy wychodzę na poranne sobotnie zakupy na pobliski bazarek. Są jeszcze truskawki, jagody, czereśnie, maliny i bób, pojawiły się już wiśnie, porzeczki we wszystkich kolorach, jest też zielony agrest. Są cukinie w przeróżnych kształtach, młode warzywa, gdzieniegdzie sprzedają kurki. A w mojej głowie stadko pomysłów na potrawy, zmieniające się w potężne stado wraz z każdym mijanym straganem.
Gruntowe ogórki i czosnek spleciony w warkocze pchają w stronę taratora - bułgarskiego klasycznego chłodnika, bób zachęca by zrobić hummus, z nim w roli głównej, cukinia przypomina o warsztatach w Siedlisku i pysznym carpaccio, kurki chętnie wskoczyłyby do sosu ze śmietaną i koperkiem, a czereśnie dyndały bohatersko, jak kolczyki na uszach. Nie umiem robić selekcji, z bazarku wracam obwieszona torbami smakołyków. Jeśli jakiś owoców nie zjemy, zawsze znajdą swoje miejsce w mlecznym koktajlu, owocowej lemoniadzie lub klasycznym kompocie.
Ach - zapomniałabym. Zawsze wracając z targu kupuję kwiaty, które nie zmieściły się w moich balkonowych doniczkach, więc wstawiając w wazon cięte kolorowe główki stwarzam namiastkę ogrodu.
Wczoraj kupiłam wyjątkowo apetyczne kwiaty i porzeczki, które uratowały życie ricotty, którą trzeba było natychmiast zjeść.
Tartaletki z ciasta francuskiego z porzeczkami i malinami
gotowe ciasto francuskie (u mnie z Lidla)
3/4 opakowania ricotty
1 jajko
3 łyżeczki cukru pudru (lub więcej do smaku), dodatkowo cukier puder do posypania tartaletek
1/2 pudełka czerwonych porzeczek
1/2 pudełka malin
Ciasto francuskie wyjmuję z folii, rozwijam. Wycinam z niego 6 kołek o średnicy około 10-12 cm (wycinałam miseczką). Z pozostałego ciasta wycinam paski około 1 cm szerokości i naklejam obwódki na kołach (wyższy rant). Blachę wykładam papierem do pieczenia, układam na nim kółka i wkładam do piekarnika, który włączam i rozgrzewam do 200 stopni. Gdy piekarnik się nagrzewa, a kółka są w środku, obieram porzeczki z ogonków, przygotowuję masę serową. Ricottę mieszam z jajkiem i cukrem. Gdy masa i owoce są gotowe wyciągam podpieczone kółka z piekarnika. Proszę się nie przejmować wybrzuszoną częścią środkową - właśnie na nią nakładam masę serową, a na nią owoce. Wstawiam do piekarnika - temperaturę ustawiam na 180 stopni. Piekę aż ciasto nabierze złotego koloru. Po wyjęciu z piekarnika studzę i podaję oprószone cukrem pudrem.
Kupiłam też inne kwiaty i kurki... ale o nich następnym razem.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porzeczki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porzeczki. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 6 lipca 2014
środa, 15 sierpnia 2012
Poprawy brak - nocna tarta
Folder o nazwie "kuchnia zdjęcia" krzyczy z mojego pulpitu - pisz! publikuj! ale wakacje rozleniwiają i nic nie pozwala mi wrócić na pisarską/blogową ścieżkę sprzed dwóch lat. Z niechęcią patrze na marne cyferki określające ilość postów w ostatnich miesiącach... o zgrozo, niestety nie tylko w ostatnich miesiącach. Wciąż obiecuję poprawę, i nic nie wychodzi. Tę poprawę obiecuję przede wszystkim samej sobie, bo uwielbiam móc w każdym miejscu mieć pod ręką moje ulubione przepisu (o ile mam dostęp do internetu). Obiecałam przepis na tartę z owocami, mam nadzieję, że wielu z was znalazło ją u Liski, ja zrobiłam ją na tym kruchym cieście, którego zawsze używam do słodkich tart.
Tarta z owocami (sezonowymi)
Ze wszystkich składników zagniotłam ciasto i podpiekłam w temperaturze 180 stopni przez 10 minut.
Na wierzch przygotowałam:
400 g owoców - jagody, biała porzeczka, czarna porzeczka, maliny, morele pokrojone w ósemki
2 jajka
100 ml śmietany 30%
50 g mąki
100 g cukru pudru
Na lekko podpieczony spód wysypałam owoce (można też je fajnie poukładać). Jajka, śmietankę, mąkę i cukier zmiksowałam razem. Wstawiłam całość do piekarnika na około 45 minut. Piekłam na kolor. Ciasto było pyszne!
Pieczeniu aury dodała nocna burza :)
A za to na śniadania jadamy teraz pomidory... w różnych wersjach. Bardzo lubię sierpniowe pomidory.
Tarta z owocami (sezonowymi)
Ze wszystkich składników zagniotłam ciasto i podpiekłam w temperaturze 180 stopni przez 10 minut.
Na wierzch przygotowałam:
400 g owoców - jagody, biała porzeczka, czarna porzeczka, maliny, morele pokrojone w ósemki
2 jajka
100 ml śmietany 30%
50 g mąki
100 g cukru pudru
Na lekko podpieczony spód wysypałam owoce (można też je fajnie poukładać). Jajka, śmietankę, mąkę i cukier zmiksowałam razem. Wstawiłam całość do piekarnika na około 45 minut. Piekłam na kolor. Ciasto było pyszne!
Pieczeniu aury dodała nocna burza :)
A za to na śniadania jadamy teraz pomidory... w różnych wersjach. Bardzo lubię sierpniowe pomidory.
sobota, 14 lipca 2012
Razem porzeczkowo
Jakiś czas temu wpadłam w nurt kooperatyw spożywczych. Pewnie niektórzy z Was już to znają, pewnie niektórzy uczestniczą. Sama nie wiem jak to się stało, że i ja uzależniłam się od tych zakupów.
Bo kooperatywa to nic innego jak wspólne zakupy.
Jest grupa osób, jedne znają się lepiej, inne mniej - to w ogóle nie jest konieczny warunek do kooperatywowania.
W kooperatywie, w której najczęściej uczestniczę, kupujemy warzywa i owoce, miód, nabiał, mięso, cytrusy z Sycylii, soki owocowe, zioła, pierogi, mąki. Wszytko to, co może się przydać w kuchni. Zazwyczaj wybieramy produkty z upraw ekologicznych - fakt są trochę droższe niż te, które kupimy w pobliskim warzywniaku, ale im większe zamówienie, tym taniej wychodzi.
Jak to działa - zazwyczaj jedna osoba kontaktuje się z producentem, ustala ceny, pyta o dowóz towaru do Warszawy i zbiera zamówienie od wszystkich członków grupy. Następnie rozdziela zakupy. Każdy przyjeżdża z wielką torbą po zamówione dobra - czasem nawet trzeba odstać swoje w kolejce. Dzięki temu mamy super produkty, po przystępnej cenie. Omijamy hurtownie, długie magazynowanie itp.
Ostatnio nocą w piątek przyjechały porzeczki, zbierane tego samego dnia rano. W sobotę już były na moim stole.
Przejażdżka autobusem i krótki spacer przez plac Szembeka do mieszkania A. sprawił, że z uśmiechem na ustach - porzeczkami, ziołami i sałatą pod pachą wróciłam do domu. Umyłam owoce i zabrałam się za odszypułkowywanie - oj ile z tym jest roboty. Białe i czarne kropelki powoli wędrowały do miski.
Oczywiście poszukiwania przepisów na porzeczkowe cuda zaczęłam od blogów. Fantastyczny przepis na porzeczkową krajankę znalazłam u Liski. Przepisuję go tutaj wraz z moimi zmianami i zaznaczeniem (*), które produkty kupuję w kooperatywie.
Porzeczkowa krajanka
100 g mąki pszennej *
90 g mąki żytniej *
160 g cukru, może być brązowy
160 g płatków owsianych górskich
2 łyżki śmietany
3/4 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
150 g masła - najlepiej stopionego i ostudzonego
Wierzch:
500 g porzeczek - wymieszałam białe i czarne
40 g brązowego cukru
sok z połówki cytryny
2 łyżki mąki pszennej*
2 łyżki masła, stopionego i ostudzonego
(masło i cytryny też można w kooperatywie kupić)
W jednej misce mieszam mąkę, cukier, płatki, sól, proszek, sodę, śmietanę, masło. Ciasto jest dość sypkie. Jedną szklankę powstałej masy odkładam. Blachę (25x30) wykładam papierem do pieczenie i pozostałą częścią masy (nie podpiekłam bo zapomniałam, ale można wstawić do piekarnika na 10-15 minut temp. 180 stopni).
Cukier mieszam z mąką i sokiem z cytryny, dodaję masło - mieszam. Do tego dodaję porzeczki. Masę wykładam na ciasto i po wierzchu posypuję szklanką ciasta, które odłożyłam - jak kruszonką. Wstawiłam do piekarnika na około 40 minut. Ciasto powinno nabrać złotego koloru. Najlepiej kroić po wystudzeniu.
(Są też kooperatywy działające bardziej globalnie, angażujące więcej osób w zakupy np. na Broniszach (giełda warzywno-owocowa pod Warszawą) następnie w pakowanie i podział dóbr.)
Bo kooperatywa to nic innego jak wspólne zakupy.
Jest grupa osób, jedne znają się lepiej, inne mniej - to w ogóle nie jest konieczny warunek do kooperatywowania.
W kooperatywie, w której najczęściej uczestniczę, kupujemy warzywa i owoce, miód, nabiał, mięso, cytrusy z Sycylii, soki owocowe, zioła, pierogi, mąki. Wszytko to, co może się przydać w kuchni. Zazwyczaj wybieramy produkty z upraw ekologicznych - fakt są trochę droższe niż te, które kupimy w pobliskim warzywniaku, ale im większe zamówienie, tym taniej wychodzi.
Jak to działa - zazwyczaj jedna osoba kontaktuje się z producentem, ustala ceny, pyta o dowóz towaru do Warszawy i zbiera zamówienie od wszystkich członków grupy. Następnie rozdziela zakupy. Każdy przyjeżdża z wielką torbą po zamówione dobra - czasem nawet trzeba odstać swoje w kolejce. Dzięki temu mamy super produkty, po przystępnej cenie. Omijamy hurtownie, długie magazynowanie itp.
Ostatnio nocą w piątek przyjechały porzeczki, zbierane tego samego dnia rano. W sobotę już były na moim stole.
Przejażdżka autobusem i krótki spacer przez plac Szembeka do mieszkania A. sprawił, że z uśmiechem na ustach - porzeczkami, ziołami i sałatą pod pachą wróciłam do domu. Umyłam owoce i zabrałam się za odszypułkowywanie - oj ile z tym jest roboty. Białe i czarne kropelki powoli wędrowały do miski.
Oczywiście poszukiwania przepisów na porzeczkowe cuda zaczęłam od blogów. Fantastyczny przepis na porzeczkową krajankę znalazłam u Liski. Przepisuję go tutaj wraz z moimi zmianami i zaznaczeniem (*), które produkty kupuję w kooperatywie.
Porzeczkowa krajanka
100 g mąki pszennej *
90 g mąki żytniej *
160 g cukru, może być brązowy
160 g płatków owsianych górskich
2 łyżki śmietany
3/4 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
150 g masła - najlepiej stopionego i ostudzonego
Wierzch:
500 g porzeczek - wymieszałam białe i czarne
40 g brązowego cukru
sok z połówki cytryny
2 łyżki mąki pszennej*
2 łyżki masła, stopionego i ostudzonego
(masło i cytryny też można w kooperatywie kupić)
W jednej misce mieszam mąkę, cukier, płatki, sól, proszek, sodę, śmietanę, masło. Ciasto jest dość sypkie. Jedną szklankę powstałej masy odkładam. Blachę (25x30) wykładam papierem do pieczenie i pozostałą częścią masy (nie podpiekłam bo zapomniałam, ale można wstawić do piekarnika na 10-15 minut temp. 180 stopni).
Cukier mieszam z mąką i sokiem z cytryny, dodaję masło - mieszam. Do tego dodaję porzeczki. Masę wykładam na ciasto i po wierzchu posypuję szklanką ciasta, które odłożyłam - jak kruszonką. Wstawiłam do piekarnika na około 40 minut. Ciasto powinno nabrać złotego koloru. Najlepiej kroić po wystudzeniu.
(Są też kooperatywy działające bardziej globalnie, angażujące więcej osób w zakupy np. na Broniszach (giełda warzywno-owocowa pod Warszawą) następnie w pakowanie i podział dóbr.)
Subskrybuj:
Posty (Atom)