Nie wiem czy dziś jest post. Niniejszym na początku mojego posta chciałabym zaznaczyć, że nikogo od postu (ani posta) odciągać nie chcę, ale poniższy przepis to znowu mięso.
Dzisiejsza propozycja to wbrew pozorom nie jest mięso na zimowe, tłuste obiady, a raczej na letnią wieczorną przekąskę na balkonie. W mojej głowie pomysł powstał oczywiście przez przedłużającą się zimę i chęć przywołania lata. Wyjadam resztki zimowych zapasów, mrożone maliny i borówki amerykańskie, otwieram słoiki, które robiłam w sierpniu. Niewiele już tego zostało, ale wśród weków znalazł się jeszcze jeden słoik dżemu truskawkowo-rabarbarowego z wanilią. To dżem doskonały do drożdżowego ciasta, chałki czy świeżych bułek. Tym razem przyprawiony octem balsamiczny został zjedzony z polędwicą.
Polędwica z truskawkami i rabarbarem
jedna polędwica wieprzowa
sól
pieprz
szczypta pokruszonej papryczki chili
2 łyżki octu winnego
9 łyżek oliwy
pół słoika dżemu truskawkowo-rabarbarowego
ocet balsamiczny
rukola do podania
Mięsko oczyszczam z włókien, kroję na plasterki. Przygotowuję zalewę: oliwa, ocet winny, sól, pieprz, chili - mieszam dokładnie. Mięso rozkładam na płasko w naczyniu, zalewam. Odstawiam na 1-2 godziny do lodówki.
W tym czasie przygotowałam sos owocowy. Trochę oliwy wlałam na patelnię, dodałam dżem i kilka kropli octu balsamicznego - do smaku. Można dodać też trochę pieprzu.
Mięso po wyjęciu z lodówki wyciągam z zalewy. Na patelni mocno rozgrzewam oliwę- uważam, żeby się nie spaliła. Plasterki polędwicy układam na patelni. Nie smażę długo. Lubię jak polędwica jest lekko krwista.
Na talerz nakładam rukolę, obok niej układam mięso i dodaję łyżkę owocowego sosu.
Czekam na nowe truskawki i rabarbar, żeby sos zrobić ze świeżych składników.
W Warszawie powstaje dużo nowych miejsc, w których można kupić prawdziwe smakołyki. Jest Le Targ w Szarej Cegle i na Solcu, jest BioBazar na Żelznej, dziś sezon rozpoczął też Pan Ziółko w Fortecy (nie poszłam na zakupy, bo zimno), a na Madalińskiego wczoraj odbył się pierwszy raz Nowy Targ - był ktoś???
Chętnie wysłucham relacji i opinii.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polędwica. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polędwica. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 24 marca 2013
sobota, 30 października 2010
Jesień i obiad
Październik. Mój zabiegany. Rosną stosy książek i gazet do przeczytania. Za to kilka razy zaliczyłam jesienne szuranie w liściach. Od dziecka uwielbiam to robić. Jedno z moich ulubionych zdjęć z dzieciństwa - to ja w ramionach taty, ukryci w gąszczu żółtych liści. Bo ja lubię jesień. I Park Praski objawił się w jesiennej szacie. Długo tego nie zauważałam, pogrążona w myślach, własnych sprawach. Dziś cieszę się kolorem liści, koralami jarzębiny, rękawiczkami, które zakładam prowadząc wózek z Młodym.
Poczta dostarczyła mi kolejną porcję książek kucharskich, a w tym "365 Obiadów" Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Niestety jeszcze nie znalazłam czasu, aby przyjrzeć się jej bliżej. Za to dziś jedna z zaległych propozycji obiadowych. Na jesień wyborna.
Przepis znalazłam u Ani, podaję go z moimi zmianami.
800g wieprzowych polędwiczek
paczka suszonych śliwek
1/2 cebuli
1 łyżka oleju
50 g masła
250 ml wywaru z kurczaka
1 liść laurowy
2 ziarenka ziela angielskiego
2 gałązki tymianku
250 ml kremowej śmietanki
Oczyszczone z nadmiaru tłuszczu i membran polędwiczki pokroiłam ukośnie na grube plasterki. Śliwki włożyłam do rondelka, zalałam zimną wodą i zagotowałam, na wolnym ogniu gotowałam jeszcze 5 minut. Odcedziłam. Ale sok zachowałam.
Na patelni, rozgrzałam olej i połowę masła. Ułożyłam plasterki mięsa, smażyłam z obu stron. Na drugiej patelni rozpuściłam resztę masła i zeszkliłam pokrojoną w kostkę cebulę. Wlałam wywar, wrzuciłam liść laurowy, tymianek i ziele angielskie. Gotowałam około 10 minut.
Śliwki pokroiłam w kostkę, wrzuciłam do sosu. Dodałam śmietankę i trochę soku ze śliwek. Gotowałam kilka minut. Do sosu włożyłam mięso i jeszcze chwilkę podgrzewałam. Podałam z kopytkami. Ach, do sosu dodałam jeszcze garść pokrojonej natki pietruszki.
Poczta dostarczyła mi kolejną porcję książek kucharskich, a w tym "365 Obiadów" Lucyny Ćwierczakiewiczowej. Niestety jeszcze nie znalazłam czasu, aby przyjrzeć się jej bliżej. Za to dziś jedna z zaległych propozycji obiadowych. Na jesień wyborna.
Przepis znalazłam u Ani, podaję go z moimi zmianami.
Polędwiczki wieprzowe w sosie śliwkowym
800g wieprzowych polędwiczek
paczka suszonych śliwek
1/2 cebuli
1 łyżka oleju
50 g masła
250 ml wywaru z kurczaka
1 liść laurowy
2 ziarenka ziela angielskiego
2 gałązki tymianku
250 ml kremowej śmietanki
Oczyszczone z nadmiaru tłuszczu i membran polędwiczki pokroiłam ukośnie na grube plasterki. Śliwki włożyłam do rondelka, zalałam zimną wodą i zagotowałam, na wolnym ogniu gotowałam jeszcze 5 minut. Odcedziłam. Ale sok zachowałam.
Na patelni, rozgrzałam olej i połowę masła. Ułożyłam plasterki mięsa, smażyłam z obu stron. Na drugiej patelni rozpuściłam resztę masła i zeszkliłam pokrojoną w kostkę cebulę. Wlałam wywar, wrzuciłam liść laurowy, tymianek i ziele angielskie. Gotowałam około 10 minut.
Śliwki pokroiłam w kostkę, wrzuciłam do sosu. Dodałam śmietankę i trochę soku ze śliwek. Gotowałam kilka minut. Do sosu włożyłam mięso i jeszcze chwilkę podgrzewałam. Podałam z kopytkami. Ach, do sosu dodałam jeszcze garść pokrojonej natki pietruszki.
czwartek, 13 maja 2010
Knedliki i lokatorka bez głowy
Miało się nie dziać, a jednak się trochę dzieje.
Wczoraj do domu przytargaliśmy nowego lokatora, a właściwie lokatorkę bez głowy. Biały kot polubił ją błyskawicznie. Jeszcze nie wiemy, co z nią zrobimy. Nowa lokatorka to biały, smukły manekin - wersja żeńska. Szukaliśmy takiego od dawna, wczoraj znaleźliśmy w Skarbonce na Wileńskiej*. Oczywiście, gdy manekina nie było to mieliśmy na jego wykorzystanie mnóstwo pomysłów. Od wczoraj głowimy się co chcemy z nim-nią zrobić. Nasza lokatorka jest absolutnie kompletna - ma nogi, ręce i tułów (brakuje jej tylko głowy).

Wczoraj zainspirowana przepisem Basi przystąpiłam do produkcji knedlików.
Przepis przekazuję za Basią, z moimi zmianami.
Składniki na knedlík kynutý houskový (cudna jest ta nazwa):
250 g mąki krupczatki
1 żółtko - ja dałam całe jajko
125 ml mleka
szczypta soli
szczypta cukru
10g drożdży
1 kajzerka
Zaczyn przygotowałam z cukru, 2 łyżek mleka, łyżki mąki i drożdży - odstawiłam, żeby "ruszył". Kajzerkę pokroiłam w kostkę, zalałam mlekiem i wymieszałam z jajkiem oraz posoliłam. Mąkę wymieszałam solą, zaczynem, namoczoną bułką. Wyrobiłam gładkie ciasto i pozostawiłam do wyrośnięcia.
Uformowałam z ciasta 2 podłużne knedle i pozostawiłam na 10 minut do wyrośnięcia. Wałki wrzuciłam na wrzącą osoloną wodę - gotowałam 15-20 minut obracając na rożne strony. Knedle kroimy nitką :). A jeśli zostaną to odgrzewamy na parze.
Knedle oczywiście najlepsze są z sosem i mięsem, więc przygotowałam do nich: polędwicę w sosie grzybowym.
1/2 kg polędwicy wieprzowej
sól
pieprz
olej do smażenia
mąka
1/4 l śmietanki 30 %
cebula
garść suszonych grzybów - no chyba, że są już świeże
Grzyby namaczam we wrzątku (20-30 minut). Mięso kroję na plasterki, solę, pieprzę, oprószam mąką. Wrzucam na patelnię i smażę, przekładam do rondelka. Na tej samej patelni podsmażam pokrojoną w kosteczkę cebulę i pokrojone, miękkie grzyby. Gdy cebula jest już miękka dodaję śmietankę i doprawiam do smaku. Tak przygotowanym sosem zalewam wcześniej usmażone mięso i razem podgrzewam.
Do knedlików polecam!

*Skarbonka to sklep-skład na ul. Wileńskiej, gdzie można kupić używane (i nie tylko) meble, sprzęt agd i różne duperele.
Wczoraj do domu przytargaliśmy nowego lokatora, a właściwie lokatorkę bez głowy. Biały kot polubił ją błyskawicznie. Jeszcze nie wiemy, co z nią zrobimy. Nowa lokatorka to biały, smukły manekin - wersja żeńska. Szukaliśmy takiego od dawna, wczoraj znaleźliśmy w Skarbonce na Wileńskiej*. Oczywiście, gdy manekina nie było to mieliśmy na jego wykorzystanie mnóstwo pomysłów. Od wczoraj głowimy się co chcemy z nim-nią zrobić. Nasza lokatorka jest absolutnie kompletna - ma nogi, ręce i tułów (brakuje jej tylko głowy).


Przepis przekazuję za Basią, z moimi zmianami.
Składniki na knedlík kynutý houskový (cudna jest ta nazwa):
250 g mąki krupczatki
1 żółtko - ja dałam całe jajko
125 ml mleka
szczypta soli
szczypta cukru
10g drożdży
1 kajzerka
Zaczyn przygotowałam z cukru, 2 łyżek mleka, łyżki mąki i drożdży - odstawiłam, żeby "ruszył". Kajzerkę pokroiłam w kostkę, zalałam mlekiem i wymieszałam z jajkiem oraz posoliłam. Mąkę wymieszałam solą, zaczynem, namoczoną bułką. Wyrobiłam gładkie ciasto i pozostawiłam do wyrośnięcia.
Uformowałam z ciasta 2 podłużne knedle i pozostawiłam na 10 minut do wyrośnięcia. Wałki wrzuciłam na wrzącą osoloną wodę - gotowałam 15-20 minut obracając na rożne strony. Knedle kroimy nitką :). A jeśli zostaną to odgrzewamy na parze.
Knedle oczywiście najlepsze są z sosem i mięsem, więc przygotowałam do nich: polędwicę w sosie grzybowym.
1/2 kg polędwicy wieprzowej
sól
pieprz
olej do smażenia
mąka
1/4 l śmietanki 30 %
cebula
garść suszonych grzybów - no chyba, że są już świeże
Grzyby namaczam we wrzątku (20-30 minut). Mięso kroję na plasterki, solę, pieprzę, oprószam mąką. Wrzucam na patelnię i smażę, przekładam do rondelka. Na tej samej patelni podsmażam pokrojoną w kosteczkę cebulę i pokrojone, miękkie grzyby. Gdy cebula jest już miękka dodaję śmietankę i doprawiam do smaku. Tak przygotowanym sosem zalewam wcześniej usmażone mięso i razem podgrzewam.
Do knedlików polecam!

*Skarbonka to sklep-skład na ul. Wileńskiej, gdzie można kupić używane (i nie tylko) meble, sprzęt agd i różne duperele.
Subskrybuj:
Posty (Atom)