Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makaron. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makaron. Pokaż wszystkie posty

piątek, 20 czerwca 2014

Głosuj na budżet, ale zjedz szybki obiad (agituję)

(aktualny post stricte warszawski, a przepis dla wszystkich)
Już od dziś w Warszawie można głosować na projekty z Budżetu Partycypacyjnego. To bardzo ważne głosowanie i mogą w nim wziąć udział wszyscy mieszkańcy miasta, niezależnie od miejsca zameldowania. Mało tego, głosować mogą także Ci małoletni, a dokładnie w ich imieniu mogą to zrobić opiekunowie prawni.

Mnie oczywiście interesuje Praga Północ. Każdy z nas może oddać swój głos na 5 projektów, a jest w czym wybierać: ścieżki rowerowe, parki dla psów, poprawa estetyki i czystości, promocja czytelnictwa, klub tatów, kółko ornitologiczne, place zabaw, centrum aktywizacji i wiele wiele innych. Wszystkich inicjatyw jest 50, a do wydania mamy 1,2 mln złotych. Te projekty to nasze pomysły - mieszkańców, którym zależy na tej dzielnicy i jej rozwoju, na tym by rosła w siłę, a nie odchodziła w zapomnienie, niszczejąc z roku na rok. Głosowanie jest bardzo proste - nie trzeba się ruszać sprzed komputera - wystarczy kliknąć tu: GŁOSUJ.  Głosować można do 30 czerwca, ale nie zostawiajcie tego na ostatnią chwilę.

Przed lub po wykonaniu patriotycznego obowiązku jakim jest głosowanie, o którym pisałam powyżej, warto sięgnąć po szybki, sycący obiad. Dziś pogoda nie rozpieszcza, a wiatr wiejący na Pradze urywa głowy, więc makaron z sosem jest wyśmienitym rozwiązaniem.


Makaron z sosem pomidorowym i kurczakiem
300 gramów mięsa z kurczaka -  u mnie pierś
10 suszonych pomidorów
10 suszonych na słońcu czarnych oliwek - można zastąpić tymi ze słoika
2-3 gałązki selera naciowego
pomidory w puszce krojone - albo świeże pomidory - 4 duże sztuki
szczypiorek
olej
sól
pieprz
bazylia
paczka makaronu -  u mnie sconcigli

W dużym garnku wstawiam wodę. Gdy się gotuję solę i wrzucam makaron - mój gotował się około 15 minut. W tym czasie myję warzywa, wyjmuję pestki z oliwek, pomidory kroję w kostkę, kurczaka w kawałki wielkości kęsa, selera w niezbyt wąskie plasterki, siekam szczypiorek. Na patelni rozgrzewam olej smażę na nim kurczaka, solę i pieprzę do smaku. Dodaję łodygi selera. Podsmażam kilka minut. Wrzucam suszone pomidory, oliwki i pomidory z puszki. Wszystko razem jeszcze chwilkę podgrzewam, doprawiam solą, pieprzem i bazylią. Gdy makaron jest już ugotowany - odcedzam go, nakładam na talerze, dodaję sos i posypuję szczypiorkiem. Podaję z tartym żółtym serem, a najlepiej z parmezanem.

Czas przygotowania sosu u mnie odpowiadał czasowi gotowania makaronu czyli 15 minut i już!


piątek, 17 maja 2013

Pikników czar

Maj to taki miesiąc, że chce się leżeć na trawie, wąchać dzikie stokrotki, patrzeć w słońce i robić nic. W tym miesiącu obowiązkowym jest znalezienie czasu na piknikowy czas, rozłożyć koc choćby w pobliskim parku, gdzieś na łące, zanurzyć bose stopy w młodej trawie, wąchać kwiaty owocowych drzew, czytać książkę, zagrać z dzieckiem w piłkę. A potem iść na spacer, przed siebie, bez celu.



Można wystawić grilla, zrobić ognisko (nawet w Warszawie są miejsca, w których jest to możliwe). Na Stalowej czasem robimy grilla na balkonie, na szczęście mamy bezdymowy wynalazek. Na pikniki w plenerze gotowe jedzenie pakuję w słoiki. Biorę kompot rabarbarowy, majowe maliny i jeszcze kilka drobiazgów:

Sałatka na piknik - przepis na 4 słoiki
200 gramów ulubionego ugotowanego makaronu (u mnie pomidorowe tagliatelle)

duża garść rukoli
duża garść szpinaku
duża garść listków botwinki
pestki dyni
pestki słonecznika
pęczek rzodkiewek
20 pomidorków koktajlowych
1 cebula nieduża
6 łyżek oliwy z oliwek
3 łyżki octu śliwkowego
sól pieprz  


Listki można porwać. Cebulę pokroić w kostkę, pomidory na połówki lub w ćwiartki, rzodkiewki w grube plasterki. Oliwę wymieszać z octem, doprawić solą i pieprzem. Wszystkie składniki wymieszać razem, powkładać do 4 słoików. Można polać sosem z oliwy, albo zabrać sos w oddzielnym słoiczku i zalać nim sałatkę jak dotrzemy na piknik.



Grzanki z pastą fasolową, oliwkami i suszonymi pomidorami 
oliwki
suszone pomidory w zalewie
chleb (może być lekko czerstwy)
pasta fasolowa - puszka białej fasoli, 2 ząbki czosnku, oliwa z oliwek, 2 łyżki pasty tahini, sól, pieprz

Do tych grzanek można zastosować każdą ulubioną pastę kanapkową.
Ja zrobiłam fasolową: fasolę odsączyłam, wrzuciłam do naczynia. Dodałam obrany czosnek, dwie łyżki pasty tahini, sól i pieprz. Zmiksowałam blenderem i dodałam tyle oliwy aby uzyskać pożądaną konsystencję (taką jak serek śniadaniowy).
Chleb pokroiłam na kromki z jednej strony smarując oliwą z suszonych pomidorów. Podsmażyłam na patelni grilowej. Posmarowałam pastą fasolową, na wierzchu położyłam pokrojone w paseczki suszone pomidory i pokrojone oliwki. Przykryłam drugą kromką. Każdą grzankę pakowałam oddzielnie w papier.


Kotleciki na patykach
40 dekagramów mięsa mielonego (u mnie drobiowe)
pół pęczka natki pietruszki
1 mała cebulka
2 ząbki czosnku
sól
pieprz
2-3 łyżki mąki
patyki do szaszłyków
 
Cebulę ścieram na tarce, czosnek przeciskam przez praskę, drobno kroję natkę pietruszki. Wszystkie składniki mieszam z mięsem. Doprawiam solą i pieprzem. Dodaję mąkę by się wszystko razem skleiło. Formuję podłużne kotleciki. Nabijam je na patyki szaszłykowe. Smażę na grillowej patelni. Studzę pakuję w słoik i niosę na piknik.


Czasem na pikniku zastaje nas noc. Macham do Was spod mostu Śląsko-Dąbrowskiego, widać? Młody koniecznie chciał wejść do wody.



Czas na piknik z home&you - półmetek!

niedziela, 13 maja 2012

Jest taki dzień

wcale nie musi być ciepły ani grudniowy. Zazwyczaj jest to piątek, ale wcale nie musi być piątek. Taki dzień daje mi dużo energii i uśmiechu (z tego, co wiem, nie tylko mi). Ten dzień nie jest związany ani z rodziną, ani z kuchnią. To taki mój dzień, wychodzę...

W torbie butelka wina, czasem coś do jedzenia, czasem ciuchy, innym razem książki kucharskie, a jeszcze innym tylko karta miejska, aby dojechać tam, gdzie jadę. Nie martwię się niczym... tam gdzie jadę czeka mnie gwar, radość, śmiech, trochę zmartwień i kłopotów, zawsze wsparcie, pogaduchy aż do nocy, przy winie, chlebie ze smalcem i ogórkach, które K. przywozi od cioci. Nie umiem policzyć ile nas jest, praskich mam łapiących oddech w babskim towarzystwie. Znamy się lepiej lub gorzej - marudzimy, chwalimy się, narzekamy, śmiejemy się, uczymy od siebie, radzimy się i sobie.

Wracam do domu naładowana, jakby mi ktoś akumulatory wymienił. W głowie pomysły, natchnienie, wiem jak malować kreski na powiekach (dzięki O.), wiem dużo więcej. Dziękuję.

W ostatni piątek do domu przytargałam książkę "Przemytnicy marchewki, groszku i soczewicy". I deszczową sobotę spędziłam w kuchni.To książka pełna fantastycznych przepisów, dla mnie inspiracji.Wpadły mi w oko dwa przepisy - jeden na kotlety z makaronu z dziurką, drugi na zapiekankę z kaszy gryczanej - myślę, że w formie książkowej są pyszne, u mnie w wersji autorskiej, bo niektórych produktów nie było w domu, albo czegoś  było więcej więc do przepisu wpadło.Kotlety z makaron stały się makaronowym omletem z warzywami, a zapiekanka z kaszy gryczanej z selerem zamieniła się w zapiekankę z kaszy gryczanej z porem i pieczarkami.

Makaronowy omlet z warzywami (to przepis dla tych, którzy gotują zawsze za dużo makaronu - czyli dla mnie)
1 szklanka ugotowanego makaronu ( u mnie świderki)
3/4 szklanki startego żółtego sera
1/2 szklanki zielonych oliwek pokrojonych w cienkie plasterki
2 jajka
2-3 łyżki zblanszowanego szpinaku
bazylia
tymianek
oliwa z oliwek

Ugotowany makaron pokroić. Wrzucić do miski wymieszać z serem, oliwkami, szpinakiem, jajkami, ziołami. Patelnie posmarować łyżeczką oliwy i wyłożyć na nią przygotowaną masę. Podsmażyć z jednej strony, a następie przerzucić na drugą - to najtrudniejsza operacja. Ja używam do tego dwóch patelni.

Zapiekanka z kaszy gryczanej
1 szklanka kaszy gryczanej - albo mniej
garść płatków migdałowych
pół pora
1/2 kostki białego sera - u mnie tłusty
duży pomidor bez skórki
5-6 pieczarek pokrojonych w drobna kosteczkę
oliwa z oliwek
sól 
pieprz 
Kaszę gryczaną gotuję -z godnie z przepisem. Keksówkę wysmarowuję oliwą i nakładam do niej kaszę. Na patelni na łyżeczce oliwy podsmażam pieczarki i pokrojonego w półksiężyce pora. Dodaję do nich płatki migdałowe, doprawiam solą i pieprzem. Gdy masa ostygnie mieszam ją z białym serem i nakładam na kaszę, lekko ugniatam. Na górę plasterki pomidora. I do piekarnika na około 20 minut w temperaturze 180 stopni. Podałam z sosem
Sos do zapiekanki:
pół szklanki śmietany
dwie łyżki fety (kartonikowej)
pieprz
garstka kiełków lucerny
garstka kiełków słonecznika - albo jakiś innych.
Sos jest zupełną improwizacją, ale myślę że wyszedł niezły. Kiełki warto pokroić. Wszystkie składniki wymieszać. I już. 


 Trochę się bałagan na stole zrobił, ale przynajmniej było wesoło. Wpadła M. pograć w chińczyka. Ale to T. wygrał tytuł "mistrza Stalowej w chińczyka w miesiącu maju". 

wtorek, 11 stycznia 2011

Dorosłe życie

Krok po kroku 2011 pozbawia mnie wolnego czasu. Nie piszę, nie czytam, coraz mniej gotuję. Choć staram się też nie narzekać. Młody ma już nianię, więc ja wracam do pracy. Już jutro. Wydaje mi się, że wszystko załatwione - instrukcja obsługi Młodego, plan na najbliższe dni - dopięte na ostatni guzik... ach guzik - muszę jeszcze go przyszyć...

Obok obaw i różnych "ale" czuję też trochę radości. Z gąszcza pieluch, mlek, butelek, śpiochów  i kaszek wracam do świata dorosłych. Porzucam sportowe ciuchy, prasuję koszulę, szukam tuszu do rzęs i innych takich, bo przecież mogą się przydać. Zaraz zapakuję torbę do pracy i przygotuję sałatkę z cykorii na drugie śniadanie. Powrót do pracy otworzy też nowy rozdział kulinarny - do pracy, na szybko.

Dziś obiad na szybko od Jamiego Olivera z "Włoskiej wyprawy Jamiego", a mianowicie Pasta el forno con pomodori e mozzarella czyli Makaron zapiekany z pomidorami i mozzarellą.

Przepis podaję dokładnie za książką. Jamie napisał, że jest to przepis na 4 porcje, moim zdaniem na 6.
Składniki
sól morska i zmielony czarny pieprz
oliwa z pierwszego tłoczenia
1 biała cebula posiekana
2 ząbki czosnku, obrane i pokrojone na platerki
1,5 kg dojrzałych pomidorów lub 3 puszki o 400 g pomidorów
1 lub 2 suszone czerwone papryczki chili, pokruszone
1 duża garść listków świeżej bazylii
1 łyżka octu z czerwonego wina
400 g makaronu orecchiette
4 duże garście świeżo startego parmezanu
3 kule mozarelli (po 150 g)

ja dodałam 200 g boczku podsmażonego na patelni

Rozgrzałam piekarnik do 200 stopni, w dużym garnku zagotowałam osoloną wodę. Do dużego rondla wlałam kilka łyżek oliwy, wrzuciłam cebulę, czosnek oraz chili i poddusiłam. Warzywa miały być miękkie, ale nie przyrumienione. Pomidory z puszki dodałam do rondla, doprawiłam solą, bazylią, pieprzem i niewielką ilością octu. Makaron wrzuciłam do wody i ugotowałam. Pół sosu pomidorowego wymieszałam garścią parmezanu i makaronem (oraz podsmażonym boczkiem). Naczynie żaroodporne wysmarowałam oliwą. Położyłam warstwę makaronu, posypałam parmezanem, przykryłam plastrami mozzarelli. Układanie warstw powtarzałam aż do wyczerpania składników. Na wierzch położyłam dużo mozzarelli. Wstawiłam do nagrzanego piekarnika i zapiekałam około 15 minut.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Trzy razy

Za oknem zima. Prawdziwa - ze śniegiem i mrozem. Za chwilę święta - tradycyjne i pachnące. Dziś kupiłam choinkę. Może jutro ją powiesimy. Tak, tak powiesimy. Ze względu na koty choinka zawiśnie pod sufitem. Mam już gotowe suszone pomarańcze i grejpfruty ze złotymi wstążkami. Brakuje jeszcze jemioły i kilku produktów niezbędnych do przygotowania kolacji wigilijnej. Tymczasem piekę muffiny.

Na pierwszy rzut poszły trzy rodzaje muffinów, bo nie mogłam się zdecydować.
Muffiny z jabłkiem i cynamonem od Moniki.
Muffiny bananowe z cakemani.
Muffiny cytrynowe z makiem z Kuchni Agaty.

Wszystkie są pyszne. Podaje wszystkie 3 przepisy, wszystkie z moimi zmianami (zmiany dotyczą przede wszystkim sposobu przygotowania - troszkę je uprościłam)
Muffiny z jabłkiem i cynamonem
Składniki:
2 jabłka, pokrojone w kostkę
250 g mąki pszennej, przesianej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki cynamonu
125 g cukru trzcinowego plus 4 łyżeczki do posypki
125 ml płynnego miodu
60 ml jogurtu - u mnie śmietana 10%
125 ml oleju roślinnego
2 jajka
75 g płatków migdałowych

Potrzebne były mi dwie miski. Do jednej (większej) wrzuciłam składniki sypkie, do drugiej mokre. Wszystkie  dokładnie wymieszałam mikserem. Po czym do suchych przelałam mokre i dalej miksowałam. Dodałam jabłka pokrojone w kosteczkę. Piekarnik rozgrzewam do 200 st. Blaszkę do muffinów wyłożyłam papilotkami i rozłożyłam ciasto. Po wierzchu posypałam płatkami migdałowymi i cukrem. Piekłam ok. 30 minut – do złotego koloru.


Muffiny bananowe
 4 rozgniecione dojrzałe banany
 1/3 szklanki roztopionego masła
 3/4 szklanki cukru trzcinowego (dałam troszkę mniej)
 1 jajko
 1 łyżeczka sody oczyszczonej
 szczypta soli
 1 1/2 szklanki mąki
 1/2 szklanki orzechów włoskich

Tak jak w poprzednim przepisie: dwie miski, mokre składniki do mokrych, suche do suchych. Łączymy i do blaszki. Pieczemy w 200 stopniach, po kilkunastu minutach zmniejszamy temperaturę do 170. I gotowe.


Muffiny cytrynowe z makiem
2 filiżanki mąki pszennej (filiżanka to w tym przepisie 240 ml)
1/2 filiżanki masła
1 filiżanka cukru
1 filiżanka kwaśnej śmietany
1/2 łyżeczki soli
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki sody
skórka otarta z 2 cytryn (wcześniej sparzonych)
2 jaja
2 łyżki soku z cytryny
4 łyżki maku

Przygotowanie: jak wyżej. Mokre do mokrych, suche do suchych i pieczemy!

piątek, 20 sierpnia 2010

Muszle reaktywacja czyli wyjadamy końcówki

Jak to w każdej kuchni bywa, tak i u mnie zostają tzw. końcówki: trochę makaronu, trochę sera, trochę koncentratu, resztka śmietany. Z czasem przychodzi dzień, kiedy trzeba wyjeść "resztki". Od jakiegoś czasu miałam w szafce otwarte pudełko makaronu muszle, a że zajmowało sporo miejsca, to postanowiłam się go pozbyć. Warunkiem wyrzucenia pudełka było wyjedzenie jego zawartości.

Do każdego dania użyłam mniej więcej 25 muszki - czyli wszystkich było 50, tak mniej więcej.

Muszle w niebieskim sosie:
Składniki:
25 sztuk makaronu muszle
troszkę startego żółtego sera

pół opakowania mrożonego szpinaku
1 kulka mozarelli
1 jajko
sól pieprz cukier
2 ząbki czosnku (ja nie dodałam)

Sos:
3 łyżki oliwy
mały kubeczek śmietany np. 18%
2/3 kostki sera niebieskiego lazur - może być każdy ser z niebieską pleśnią
pieprz
ząbek czosnku (ja nie dodałam)
szczypta startej gałki muszkatołowej

Makaron gotujemy w osolonej wodzie, zgodnie z instrukcją na pudełku. Muszle nie mogą się rozgotować. Odcedzamy i studzimy. Przygotowujemy farsz - na rozgrzanej patelni podsmażamy szpinak, który przyprawiamy solą, cukrem, pieprzem i czosnkiem. Dodajemy do niego jajko, dokładnie mieszamy. Mozarellę kroimy w kostkę dorzucamy do szpinaku. Mieszamy tak długo aż mozarella się rozpuści i uzyskamy jednolitą masę. Studzimy. Uzyskanym farszem nadziewamy muszelki.

Do małego garnuszka wlewamy oliwę, na niej delikatnie podsmażamy przeciśnięty przez praskę czosnek. Wlewamy kubek śmietany. Podgrzewamy, a gdy jest już ciepła (należy uważać żeby śmietana się nie zwarzyła), dodajemy pokruszony lazur. Podgrzewamy tak długo aż kawałki sera rozpuszczą się w śmietanie. Doprawiamy pieprzem i gałką. Soli raczej nie dodajemy, bo ser lazur jest wystarczająco słony.

Muszle układamy w żaroodpornym naczyniu, zalewamy sosem, posypujemy tartym żółtym serem. Wkładamy do piekarnika. Ja włożyłam na 15 minut w temperaturze 180 st.


Muszle indycze w śmietanie:
Składniki:
25 muszli
25 dkg mielonego indyczego mięsa
sól pieprz oregano
trochę tartego żółtego sera

Sos:
kubeczek śmietany
pół kostki serka topionego
sól
pieprz
gałka muszkatołowa
cukier
łyżeczka masła

Makaron gotujemy w osolonej wodzie, zgodnie z instrukcją na pudełku (j.w.). Mięso smażymy na patelni doprawiamy solą, pieprzem i oregano, lub innymi ziołami. Studzimy i nadziewamy muszle mięsem i posypujemy tartym żółtym serem. Zapiekamy w piekarniku przez 15 minut.

W garnuszku robimy sos. Rozpuszczamy masło, wlewamy śmietanę. Do ciepłej śmietany wrzucamy serek topiony (w małych kawałkach). Podgrzewamy aby serek się rozpuścił i doprawiamy.

Muszle wykładamy na talerze, polewamy sosem.
A ostatnio odkrywam w mojej okolicy kolejne warzywno-owocowe stragany.
Ten na pl. Hallera.

niedziela, 18 lipca 2010

Upał i 26 muszelek

Upał. Dzielnie siedzimy w domu - całymi dniami niestety. Młody jest za młody na takie temperatury, dlatego czekamy do 18- 19 aby wyjść na spacer. Spacer w praskiej okolicy: Park Praski, Park Skaryszewski, Inżynierska, Wileńska, 11-Listopada... To też doskonała pora na zimne piwo dla mojego męża, a dla mnie jeszcze tylko na sok jabłkowy... (dlatego odwiedzamy Sen Pszczoły, Saturator lub barek w Parku Praskim, a jak mamy ochotę na ciasto to wypuszczamy się do Misianki w Parku Skaryszewskim). Wędrujemy dobrze znanymi nam praskimi uliczkami, wciąż odkrywając je na nowo, trochę inaczej. Zwracamy uwagę na place zabaw, przedszkola, centra zabaw dla dzieci.

Podobno Praga robi się coraz droższa - jeśli mowa o cenach lokali użytkowych (choć i ceny mieszkań skoczyły do góry). Podobno nasz urząd dzielnicy szaleje, narzucając bardzo wysokie ceny za wynajem lokali. Nie zmienia to faktu, że takie powstają. Czekamy na otwarcie kolejnej kawiarni-knajpki (?) na Wileńskiej i cieszymy się nowootwartym sklepem-pracownią z obrusami, zasłonami, krzesłami, meblami, o którym już wspominałam.

Powoli planujemy wakacje, szukamy jakiegoś fajnego miejsca nad wodą (rzeka, jezioro, morze), gdzie możemy się wybrać z bardzo małym maluchem. Może (drodzy czytelnicy i czytelniczki) znacie godne polecenia gospodarstwo agroturystyczne? domki? pensjonat?...

Nie pojechałam (jeszcze...) nad morze, ale mam muszelki. Dokładnie 26 muszelek. Potrawę obmyślałam dość długo, musiałam też zaczekać aż Pani Wanda z warzywniaka dowiezie dla mnie makaron muszelki - właściwie muszle. Dziś serwuję delikatne muszle ze szpinakiem:


Składniki:
makaron muszle - sztuk 28 ugotowałam - 2 mi się rozwaliły więc zostało 26
paczka mrożonego szpinaku - choć wiadomo - lepszy świeży
1 jajko
1 serek topiony - śmietankowy, kanapkowy - jak kto lubi
sól
cukier
trochę żółtego sera startego na tarce - może być też parmezan.


Makaron gotuję - zgodnie z instrukcją (czyli u mnie jakieś 13 minut). Po odcedzeniu wszystkie muszelki rozdzieliłam - układałam na talerzu, aby się nie posklejały. Na patelni lekko podsmażyłam rozmrożony szpinak, doprawiłam solą i cukrem, wbiłam do niego jedno jajko i dokładnie wymieszałam. Serek topiony rozdrobniłam i małe jego kawałki wrzucałam do szpinaku, aby się rozpuściły. Wystudzonym szpinakiem faszeruję muszelki, które układam obok siebie w żaroodpornym naczyniu. Posypuję starty żółtym serem. Wkładam do piekarnika i zapiekam przez 10 minut w 180 stopniach. I już. Pewnie smakowały by podane z białym winem.


sobota, 15 maja 2010

Biblioteka z kluskami na Inżynierskiej

Wczoraj cały dzień deszcz kapał nam na głowy. Wciąż chodzę w turkusowej kurtce z kapturem, która od co najmniej 2 tygodni powinna wisieć w szafie (choć bardzo ją lubię). W ramach poprawy nastroju (nie, żeby był jakiś szczególnie zły, ten mój nastrój) zafundowałam sobie wyprawę* do biblioteki na Inżynierskiej. Wśród pachnących tomów znalazłam też coś kulinarnego. "Pasta & Co. Makarony, kluski, sałatki" to pierwsza z książek kulinarnych jakie wpadły mi w ręce, a że jestem ogromną amatorką makaronów wszelakich, publikacja powędrowała ze mną do domu. W związku z tym w najbliższym czasie, można się spodziewać obfitości makaronów i klusek w kuchni na Stalowej.

Na początek kilka porad dotyczących gotowania makaronu - książkę muszę wkrótce oddać, więc chyba nic się nie stanie jak kilka rad z niej zwędzę.

A oto one:
- na 100 g makaronu trzeba wziąć do gotowania co najmniej 1 litr wody
- wodę na makaron solimy po jej zagotowaniu- nigdy wcześniej, w proporcjach jedna łyżeczka soli na każde 100 g makaronu.
- zanim wrzucimy makaron do wody, sól powinna się rozpuścić
- nie przelewamy makaronu zimną wodą, bo traci warstwę skrobi potrzebą aby sos dobrze przylgnął do klusek (wyjątek stanowi makaron przeznaczony do jedzenia na zimno lub do sosów na bazie masła).

I w nawiązaniu- przepis na błyskawiczną sałatkę makaronową (kompozycja własna).

Składniki:
100 g ugotowanego przestudzonego makaronu - u mnie penne
pół puszki kukurydzy
pół długiego zielonego ogórka
pomidor
garstka czarnych oliwek
mała młoda cebula
2 parówki
oliwa
majonez
sól
pieprz
bazylia

Makaron penne pokroiłam na połówki. Ogórka, pomidora w kostkę, oliwki na plasterki, cebulę w kostkę, kukurydzy nie kroiłam. Wszystkie składniki wymieszałam. Parówki pokroiłam w plasterki i podsmażyłam na patelni, lekko przestudziłam i wrzuciłam do miski**. Majonez wymieszałam z łyżeczką oliwy, solą, pieprzem i bazylią. Sosem zalałam sałatkę.




*taka średnia ta wyprawa - bo droga do biblioteki z kuchni na Stalowej zajmuje jakieś 3 minuty.
** Ci, którzy mięsa nie jedzą z powodzeniem mogą parówki pominąć, a dać np. kawałek żółtego sera.

Tym razem przepraszam za jakość zdjęć - znowu komórka poszła w ruch, bo w aparacie się baterie rozładowały.

sobota, 8 maja 2010

Zielono mi

Całkiem niedaleko stąd (bo na Saskiej Kępie) Agnieszka Osiecka napisała "Zielono mi", Andrzej Zaucha wyśpiewał, Kasia Nosowska pięknie powtórzyła. Sił z "Zielono mi" próbowało jeszcze wielu, a i mi zrobiło się zielono. Śpiewać nie będę (chyba, że we własnej kuchni), ale w garnkach mi się zazieleniło. W warzywniaku u Pani Wandy szpinak - prawdziwy, cały w piachu, który przed przyrządzeniem trzeba koniecznie dokładnie wypłukać. Kupiłam pół kilo.


Tagliatelle ze szpinakiem i ricottą
Składniki:
250 g szpinaku
makaron tagliatelle
150 g ser ricotta
2 ząbki czosnku
sól
pieprz
cukier
oliwa i masło do smażenia

Szpinak dokładnie myję. Jego kępki po kolei blanszuję w dużym garnku z lekko osoloną wodą. Mokre liście kładę na desce i kroję na kawałki długości 2 cm - wreszcie można odpocząć od mrożonej szpinakowej papki, kupowanej całą zimę. Wyrzucam korzonki i twardsze części łodyg. Pokrojony szpinak wrzucam na patelnię z masełkiem i oliwą - lekko podsmażam, dodaję przeciśnięty przez praskę czosnek, sól, cukier, pieprz i ser ricotta. Smażę chwilę, mieszając delikatnie aby w szpinaku rozprowadzić ricottę. W osolonej wodzie gotuję makaron. Tagliatelle mieszam z sosem szpinakowo-ricottowym i podaję. Można posypać startym parmezanem.


Zostało mi drugie 250 g szpinaku. Zrobiłam z nim to samo - czyli zblanszowany, pokrojony szpinak na patelnię. Sól, cukier, czosnek. I tyle - do plastikowego pojemniczka i do zamrażalki. Stwierdziłam, że w tym roku zimą będę jadła swój mrożony szpinak.

A dziś słońce. Kupiłam tulipany i goździki. Jak dobrze, że dziś sobota, pierwsza prawdziwie majowa!

wtorek, 27 kwietnia 2010

Wiosenne zaległości

Dziś 27 kwietnia. Trudno powiedzieć, żebym w kwietniu stanęła na wysokości zadania i dzielnie opisywała wszelkie przepisy. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że wiosna...


Dziś za oknem szaro, pada deszcz - zakupy na targu przy Wiatracznej muszą poczekać - a już miałam taaaką ochotę na te przepiękne pomidory.

Zacznę od nadrabiania zaległości. W zeszłym tygodniu wspomniałam o szparagach - i tak też było, a dokładniej Tagliatelle z białymi szparagami i łososiem- przepis wieki temu spisałam od Ani, w moich rekach przeszedł jednak troszkę zmian.

Składniki:
makaron
pęczek białych szparagów
1 cebula
pół szklanki śmietany 12%
wędzony łosoś sałatkowy
łyżka oliwy

Szparagi obrałam, pokroiłam na 2-3 cm kawałki i wrzuciłam do garnka z gotującą się wodą (troszkę posoloną i delikatnie posłodzoną) - na 3 minuty. W drugim garnku gotowałam makaron.
Na patelni rozgrzałam oliwę i podsmażyłam na niej cebulę, do której dorzuciłam odcedzone szparagi. Po kilku minutach wlałam na patelnię śmietanę i posypałam pieprzem, dodałam do sosu kilka kawałków łososia. Można trochę posolić jak ktoś lubi, ale należy pamiętać, że szparagi były gotowane w osolonej wodzie, a i sam łosoś jest słony.

Sos wymieszałam z ugotowanymi wstążkami. Pyszne.

Na koniec muszę dodać, choć wiem, że na blogu tego nie widać, że makaron, kluski i takietam to moje ulubione dania. Farfale, kopytka, kluski śląskie, pierogi, spaghetti mogę jeść bez przerwy. Mam nadzieję, że i w tej kwestii nadrobię zaległości.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails