W Warszawie czuć wiosnę. Dużo większym problemem jest dla mnie zapomnienie okularów słonecznych niż rękawiczek. I na każdym skrzyżowaniu stoją stragany z tulipanami.
W autobusach, tramwajach i metrze czytam książki o Nowej Pradze, aby, tak jak zapowiadałam, napisać o niej kilka słów. Staram się wszystkie informacje skleić razem, żeby zaprezentować w jakiejś przyzwoitej formie. Dziś tylko kilka ciekawostek - ulica Stalowa nazywała się kiedyś Nowopraską i była najszerszą ulicą Nowej Pragi. Dziś chyba straciła to zaszczytne miejsce, może to i dobrze. I tak niektórzy jeżdżą po niej jak szaleni.
Dziś znów poczyniłam zakupy na bazarku przy rondzie Wiatraczna. Kupiłam kawał dyni, który był mi niezbędny do przepisu, który znalazłam w czasopiśmie "Sól i pieprz" (numer Luty 2010). W związku z zakupem dziś na obiad powstały Cielęce z dynią. Moim zdaniem super alternatywa dla schabowych- przepis podaję już z własnymi poprawkami.
Składniki na 4 porcje:
300 g miąższu dyni
1 cebula
1/2 czerwonej papryczki chili - można dać jeszcze mniej
200 ml białego wina
sól, pieprz
30 g startego parmezanu
8 sznycelków lub 4 duże sznycle
olej do smażenia
2 łyżki koncentratu pomidorowego
150 ml wywaru mięsnego - u mnie kostka rosołowa
tymianek
Dynię pokroiłam w małą kostkę, cebulę i papryczkę drobno posiekałam. Wszytko wrzuciłam do jednego garnka, dodałam połowę wina, sól, pieprz i gotowałam. Przepis oryginalny mówił, że należy gotować 10 minut - tylko do odparowania płynu, ja gotowałam troszkę dłużej pozwalając dyni i cebuli bardziej zmięknąć. Do tej masy dodałam parmezan (moim zdaniem swobodnie można go zastąpić żółtym serem). Sznycle rozbiłam i natarłam solą i pieprzem. Rozsmarowałam na nich masę dyniową. Zwinęłam w roladki, które spięłam wykałaczkami. Usmażyłam na gorącym oleju, dodałam 2 łyżki koncentratu pomidorowego, 150 ml wywaru i drugą połowę wina, posypałam tymiankiem. Gdy troszkę odparowało przełożyłam wszystko do naczynia żaroodpornego i włożyła do rozgrzanego (200 stopni) piekarnika na około 20 minut. Cielęce z dynią podałam z kaszą gryczaną.
ja już nie znajduję dyni.. a szkoda, bo bardzo ją lubię. nie tylko za cudnie pomarańczowy kolor, ale przede wszystkim smak. dobrze, że mam jeszcze słoiczek dyniowego dżemu.. na pociechę.
OdpowiedzUsuńi wiosnę czuc też. tak bardzo niesmiało do nas przychodzi, ale wierzę, że to już tylko chwilka.
nawet nie myslałam, że teraz mozna kupić dynię...
OdpowiedzUsuńniesamowite:)
czy chodzi ci o ten na tyłach uniwersamu? ten bazarek? on jest ogromny! raz byłam i się nie połapałam- ale za to za poł darmo dostałam tam szparagi, które w Jędrusiu na Inzynierskiej byly prawie 3x droższe
właśnie, ten kawałek z pawilonami? to inżynierska czy już dąbrowszczaków?
OdpowiedzUsuń@Asiejko: w mediach trąbią o opadach śniegu, w Warszawie nie pada i mam nadzieję, że już nie ośmieli się padać.Podobnej pogody życzę na Pomorzu.
OdpowiedzUsuń@Mom: Tak, chodzi o bazarek na tyłach uniwersamu - znalazłam tam dynię na dwóch stoiskach - w tej części po lewej stronie samu (stojąc na przeciw niego).
Wydaje mi się, że pawilony to jeszcze Inżynierska, choć sprawdzę to przy najbliższej okazji :) - dam znać.
kawałek z pawilonami znajduje się przy ul. Inżynierskiej. O tej samej nazwie jest przystanek autobusowy, który znajduje się tuż obok
OdpowiedzUsuń