Kupiłam kaczkę do wanny (małą, żółtą, z czerwonym dzióbkiem) i dzbanek na mleko lub konwalie - już nie mogę się ich doczekać. Była 10 rano i cały dzień mieliśmy przed sobą.
Po powrocie do domu śniadanie i kawa, z gośćmi, którzy leniwie otwierali oczy po naszym powrocie z bazarku. Twarożek ze śmietaną solą i ziołami prowansalskimi. Do tego czerwona papryka i biała rzodkiew. Świeży chleb orkiszowy z piekarni na 11 Listopada. Jeszcze nie dojrzałam do upieczenia własnego. Bacznie przyglądam się wszelkim pieczonym chlebom... może już niedługo.
Miałam dziś nie piec ciasta. Miałam, miałam i co, i nie wyszło. Ciasto to może nie jest - ale pieczone i deserowe owszem.
Podaję przepis na małą porcję biscotti z morelami i czekoladą - następnym razem, będę robiła x2.

1 szklanka mąki
1/2 szklanki cukru (dałam trochę mniej)
1 jajko
1/5 kostki masła - rozpuszczone
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki pokrojonych suszonych moreli
5 pokruszonych kosteczek czekolady - tyle miałam w domu mlecznej czekolady Wedla

Wszystkie składniki zagniatam razem, na końcu dodaję morele i czekoladę. Formuję chlebek długości około 25 cm - dość płaski. Piekę około 20 minut w temperaturze około 200 stopni. Wyciągam z piekarnika i studzę około 15 minut (w tym czasie nałożyłam i zjadłam pomidorówkę). Kroję na kromeczki szerokości ok. 1 - 1,5 cm. Układam płasko na blasze piekę 15 minut (temp. 200 stopni) z jednej strony, przekładam ciasteczka na drugi bok i piekę drugie 15 minut. Wyciągam by ostygły. Później ostudzone można zapakować do słoika - mi się chyba nie uda. Właśnie zajadam je z mlekiem. Wyszło mi 12 ciasteczek - można robić troszkę mniejsze.
Chciałam dodać, że do dzisiejszych wypieków zainspirował mnie wpis na blogu Twoje & Moje. Dziękuję bardzo.