

Wąchał, wąchał i nic. Gdy zabrałam się do roboty najbardziej interesowały mojego kota szypułki potruskawowe i choć dostał swoją truskawkę do spróbowanie, to jej nie tknął. Proszę się nie oburzać, że daję kotu truskawki, gdyż testuję na nim różne owoce i warzywa odkąd zajada się gotowanym kalafiorem z masłem. Myślę, że chodzi tu o masło, a nie o kalafiora, ale zawsze warto próbować. Może truskawki z masłem też by chętnie jadł ;)
Wracając do gotowania. Postanowiłam, że z truskawek powstanie crumble z truskawkami.
Składniki (na formę o średnicy 22cm):
1kg truskawek (odliczając tą dla kota i te podjedzone przeze mnie podczas obierania)
60 g zimnego masła
60 g cukru i trochę cukru do posłodzenia truskawek
40 g mąki
trochę drobno zmielonych migdałów
2 łyżeczki cukru waniliowego (u mnie oczywiście wanilinowego - bo waniliowego nigdzie nie mogę kupić)
Truskawki w całości lub pokrojone na połówki wymieszałam z kilkoma łyżkami cukru i łyżeczką cukru waniliowego. Ułożyłam w formie. W misce rękami utarłam masło, mąkę, cukier, cukier waniliowy i mielone migdały (migdałów dałam tyle ile miałam w domu- jakieś 3-4 łyżeczki). Kruszonkę rozłożyłam na owocach. Formę włożyłam do piekarnika na około 60 minut w temperaturze 220 stopni (mniej więcej - większość ciast i dań, które piekę, piekę na oko).
I to tyle.
Proporcję na ciasto podpatrzyłam u Bei - u Niej crumble z rabarbarem.

Tak się zastanawiam czemu mam na crumble mówić crumble. Po polsku to przecież owoce z kruszonką.