niedziela, 14 kwietnia 2013

Kocham słoiki - rillettes de porc

Słoiki - małe, średnie, duże, wielkie, malutkie, zakręcane, te z gumką i szklaną pokrywką, te zamykane na "skobelek", te z pogubionymi pokrywkami, te z niezdartymi etykietami piętrzą się w szafce pod oknem. Czasem kupuję przetwory w sklepie tylko dlatego, żeby jakiś słoik znalazł się w mojej "kolekcji". Uwielbiam długie, wysokie, wąskie do dżemów i konfitur, małe, pękate na grzybki w occie, wysokie butle na przeciery pomidorowe, średnie, niby zwyczajne półlitrowe i litrowe na sos słodko-kwaśny na zimę.

Jakiś czas temu wysłałam przepis na dżem rabarbarowy z morelami, na konkurs organizowany przez Owocowy Dom. Udało się wygrałam 6 pięknych słoików Weck. Zdecydowałam, że musi do nich trafić coś wyjątkowego, dlatego dzielnie czekały na lato. Po kilku dniach okazało się, że nie mam w sobie aż tyle cierpliwości by z nich nie korzystać. Zaczęło się od nutelli, potem w wecku posadziłam rzeżuchę, a teraz zdecydowałam, że może do nich trafić francuski przysmak.

Przepis na Rillettes de porc znalazłam u Agnieszki. Uznałam jednak, że 2 kilo mięsa dla mojej małej rodziny to za dużo, więc zrobiłam z połowy porcji. Przepis podaję z moimi zmianami.

Rillettes de porc
0,5 kg surowego boczku, bez skóry
0,5 kg karkówki
25 g grubej morskiej soli
2 listki laurowe
1 łyżeczka kolorowego pieprzu w ziarnach
3 ziarenka ziela angielskiego
1 łyżeczka lekko rozgniecionych ziaren jałowca
1 łyżeczka suszonego tymianku
1 łyżeczka suszonego majeranku
3 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 duża cebula, drobno posiekana

125 ml białego wina
60 ml wody
70 g smalcu


Mięso kroimy w kostkę o boku 3-4 cm. Mieszamy wszystkie składniki z wyjątkiem wody, wina i smalcu. Wszystko wkładamy do glinianego naczynia przykrywamy i odstawiamy na 5 godzin. Ja włożyłam mięso do zwykłego naczynia żaroodpornego.

Następnie zalewamy mięso mieszanką wina i wody. Na powierzchni rozkładamy smalec. Przykrywamy. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 80 stopni na 12 godzin - ja wstawiłam na 8 godzin i było ok. Na ostatnie 45 minut podkręcamy temperaturę do 180 stopni. Mięso powinno być mięciutkie, łatwo się rozpadać.


Po wyjęciu mięsa z piekarnika odsączamy je z sosu, ale sos zachowujemy.
Gdy mięso trochę ostygnie każdy kawałek rozrywamy widelcem lub palcami na drobne niteczki. W tym czasie można usunąć błony, chrząstki i ziarenka przypraw oraz liście laurowe. Jeśli ktoś nie ma cierpliwości do rozdrabniania mięsa może użyć blendera, ale uzyska wtedy inną konsystencję.

Rozdrobnione mięso nakładamy do słoików i zalewamy ciepłym zachowanym sosem. Można dodać tu jakieś zioła, ja nie dodawałam. Zamykamy słoiki, studzimy i wkładamy do lodówki. Smalec wypływa na wierzch słoików i pierwszy się ścina, tworząc na wierzchu smalcową kołderkę.

Podobno takie smarowidło można trzymać w lodówce 2 tygodnie. Nie wiem czy moje tyle wytrwa.


To nie jest wpis sponsorowany. Słoiki Wecka podobają mi się bardzo i  z czystym sumieniem polecam. Dodatkowo mają fantastyczne kształty.

1 komentarz:

  1. drugie zdjęcie mnie oczarowało!!! taj jak i słoiki oraz ich zawartość :) wspaniałości :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails