sobota, 2 marca 2013

Męski świat i przemyt

Sobota. Od dawna pierwsza prawdziwa. Tak jak lubię. Mąż mnie obudził o 2 w nocy, zasypał wieczornymi emocjami. Zasnęłam. Młody wstał o siódmej rano, zimnymi nóżkami wpełzł pod naszą kołdrę. - Tak synku już wstaję... już zaraz śniadanie... - mówię, szukając po omacku pilotów by spacyfikować dziecko telewizją (tak wyrodna ze mnie matka). Słońce wpada przez niedomknięte rolety, wiosna nadeszła, stwierdzam koło 8.

To nic, że wieje wiatr, że żeby wyjść z domu na buzie nakładamy podwójne warstwy kremu. Jest jasno. Można bez problemu wybrać nasłonecznioną stronę chodnika i nią podążać. Granatowy wózek zapakowany jak nigdy. Kilka pustych toreb na zakupy, plecak z ciuchami na SWAP do MaMa Cafe, torba Młodego i moja. Tak, na pewno czegoś zapomniałam - książek dla m.

Na Saską Kępę docieramy dopiero około 12, ale idzie się tak przyjemnie. K. z Z. pomogły nam z wózkiem. Z. po opędzlowaniu kiełbasy z Dobrej Kiszki dzielnie czekała na letargowym stosie palet, a ryjek jej się cieszył, bo K.obładowana jogurtami, kiełbasami, mlekiem i innymi cudami. My na szybko - chałka, chleb żytni, jogurty od Mlecznej Drogi (naturalny, z malinami i twarożek waniliowy), parówki i kaszanka z Dobrej Kiszki - nie było dziś tatara. Zapomniałam o pierogach i serze... ale ludzi było tyle...

Młody towarzysz mojej wyprawy dzielnie obszczekał wszystkie psy, jakie spotkaliśmy na naszej drodze. Zaczął od psa sąsiada, który mieszka pod nami. Mieliśmy kupić plastelinę, ale zamknęli sklep z zabawkami na Wileńskim. Weszłam do Melona po drugi numer Magazynu Smak - lektura przede mną (wywiad z panem od filmu "Bydło..." wyśmienity).

***
Moi panowie uwielbiają mięso. Młody jest również koneserem pomidorów. Pomidorówka u nas króluje, a na drugie panowie najchętniej jedzą mięso - smażone, pieczone, w sosie, bez sosu, z grilla... I nawet jak wolę jeść warzywa to i tak jemy mięso. Ten męski świat. Dlatego warzywa przemycam jak się da. Do mielonych kotletów powędrował ostatnio cały kwiat brokuła.

Kotlety mielone brokułowe
1 duża podwójna pierś kurczaka
1 brokuł
3 łyżki bułki tartej
średnia cebula
1 jajko
sól
pieprz
pół pęczka koperku
3 łyżki otrębów pszennych
bułka tarta do obtoczenia
olej do smażenia


Brokuły pokrojone na małe różyczki zblanszowałam w osolonej wodzie i odcedziłam dokładnie. Pierś kurczaka oczyściłam, pokroiłam na kawałki. Brokuły i mięso przemieliłam razem przez maszynkę do mięsa (myślę, że można kupić mięso mielone, a brokuły rozdrobnić widelcem - jak ktoś nie ma maszynki). Cebulę obrałam i pokroiłam w drobną kostkę. Dodałam ją do mięsa i brokułów. Wrzuciłam bułkę tartą, otręby, jajko i posiekany koperek. Wszystko dokładnie wymieszałam i doprawiłam solą i pieprzem. Formowałam małe kotleciki. Obtaczałam  bułce tartej i na patelnię. Smażyłam z dwóch stron na rumiany kolor.
Podałam z ziemniakami i sałatą z pomidorami.



5 komentarzy:

  1. Sobota pracująca...
    A Le Targ muszę znowu odwiedzić.
    Twoje kotlety są piękne!
    Ten brokuł sprawił,że nabrały niezwykłego charakteru.
    Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne połączenie, wyglądają apetycznie mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu mąż. Stwierdzam, ze kotlety były rewelacyjne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja A. też ma takie podstępne sposoby przemycania warzyw, i obawiam się, że ten również u Ciebie podpatrzy.;) No ale w sumie wygląda to całkiem, całkiem... P.S. Super, że znowu jesteś!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails