Mały człowiek w domu wprowadza swoje nowe porządki. Po pierwsze - ja nie dość, że nadal muszę się obejść bez serów pleśniowych to z mojej diety musiałam wykluczyć masę rzeczy (o czym już wspominałam). Dlatego dziś na obiad pulpety na parze i gotowana marchewka bez groszku...
Po drugie - pory jedzenia dyktuje on. Mowa przede wszystkich o jego porach jedzenia, do których ja się muszę dostosować. Nowe porządki też dotyczą rozłożenia różnych rzeczy - pieluch, kocyków, kremów, zabawek... bardzo to cudne i bardzo mnie cieszy. Ale nie wszystko kręci się wokół malucha, zrobiliśmy porządek w książkach. Postanowiliśmy ułożyć je na półkach kolorami - kolorami grzbietów. Biały kot znów się załapał na zdjęcie.
Zdjęcie przecięte jest białym kablem - to antena od telewizora. Zainstalowaliśmy odbiornik telewizyjny w dużym pokoju, aby oglądać mundial i dzielnie oglądamy. Stałam się zapalonym kibicem piłki nożnej. Już się nie mogę doczekać finału - Holandia-Hiszpania- w niedzielę.
W moim zbiorze zdjęć znalazłam kilka fotografii - dość apetycznych muszę przyznać. Dlatego dziś łopatka z warzywami.
Składniki:
około 600 gram łopatki (myślę że może być zastąpione piersią kurczaka lub indyka)
1 czerwona papryka
250 gram pieczarek
brokuły
pół opakowania mrożonej fasolki
kilka łyżek sosu sojowego
1/2 szklanki białego wina
olej do smażenia
3 łyżki sosu chili
sól
2-3 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 kostki rosołowej
trochę ostrej papryki w proszku
cukier
Mięso pokroiłam na kawałki zalałam 1/2 szklanki białego wina, sosem sojowym i sosem chili, trochę posoliłam. Wstawiłam na godzinę do lodówki. Po wyjęciu z lodówki do mięsa dodałam 2-3 łyżki mąki ziemniaczanej. Usmażyłam na oleju i wrzuciłam do miski. Na tej samej patelni usmażyłam warzywa - paprykę czerwoną w kawałkach, zblanszowane brokuły, zblanszowaną zieloną fasolkę i 250 gram pieczarek. Smażąc warzywa dodałam do nich pół kostki rosołu kurzego rozpuszczonego w połowie szklanki wody, sos sojowy, trochę ostrej papryki w proszku, i 2-3 łyżeczki cukru. Do warzyw wrzuciłam mięso i jeszcze chwilę smażyłam. Podałam z ryżem.
Na upały to może za ciepłe danie... ale może na kolacje ktoś się skusi.
Lokalnie. Odkryłam nowe miejsce na ul. wileńskiej - sklep, gdzie można kupić obrusy, zasłony, taborety, mebelki - z jedną z współwłaścicielek w środku- bardzo miłą i gadatliwą. Na językach znowu znalazła się Praga, Praga dziś.
Paulino! Och, jak dobrze, że się odzywasz! Już trochę tęskniłam:)
OdpowiedzUsuńZachowanie równowagi w tym nowym świecie z nowym człowieczkiem jest niezwykle ważne. Dobrze, że dbacie o to od początku.
A ja się skuszę na to danie o każdej porze!
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
Bardzo ładnie poukładane książki, kolorystyka grzbietów jest bardzo ważna:)
OdpowiedzUsuńA dieta Młodej Mamy brzmi i wygląda całkeim całkiem PYSZNIE:)
Powodzenia z MAŁOLUDKIEM:)
Jak ja lubię zdjęcia regałów ksiązkowych! :)
OdpowiedzUsuń