Błąkam się po Pradze... Czasem robię zdjęcia, niestety tylko z komórki, bo aparatu wciąż zapominam spakować między pieluchy. Dziś motyle! Motyle z Parku Praskiego (w który w sobotę, dziś o 20 darmowy koncert Spiętego). Motyle wymalowane zostały na jednym z drzew, ale w parku wcale nie są osamotnione. Jak dobrze popatrzeć, dobrze pospacerować, to na praskich drzewach można odnaleźć kilka obrazków. Warszawiaków zachęcam do szukania (a jak już zapakuję aparat to udokumentuję i przedstawię tu).
Wszechogarniające gorąco daje się we znaki wszystkim i nawet zapowiadane na dziś deszcze i burze w Warszawie nie pomagają (fakt że do tej pory na Pradze spadło zaledwie kilka kropli). W ty tygodniu, mimo upałów, musiałam wpaść na chwilę do rodzinnego miast, do rodziców. Była to doskonała okazja, aby wypróbować przepis na Pavlovę z owocami, którą znalazłam na blogu Waniliowo u An-ny, opiekunki biało-czarnego kota. Przepis podaję z moimi zmianami.
Składniki:
6 białek (najlepsze w temperaturze pokojowej)
300 g drobnego cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu winnego
szczypta soli
1/2 litra bardzo dobrze schłodzonej śmietany kremówki (koniecznie musi być dobrze schłodzona!)
2-3 łyżki cukru pudru
2-3 łyżki serka mascarpone
pudełeczko malin
pudełeczko borówek amerykańskich
Piekłam Pavlovę w nowym, gazowym piekarniku rodziców i niestety beza mi się troszkę przypiekła. A przepis podaję taki jak bym miała piec w domu:
Piekarnik nagrzewam do 150 stopni. Białka ubijam z solą na sztywną pianę. Do piany dodaję delikatnie cukier i ocet. Miksuję tak długo aż piana będzie sztywna, wtedy dodaję mąkę ziemniaczaną i mieszam. Płaską blachę wykładam pergaminem, a na nim z masy bezowej formuję koło - średnicy około 20-25 cm. Tak uformowany blat wkładam do piekarnika - piekę 90 minut w temperaturze 150 stopni (piekarnik elektryczny z górną i dolną grzałką), potem wyłączam temperaturę i włączam wiatraczek - tak studzę bezę jakieś 15-30 minut(jeśli nie mam wiatraczka po prostu uchylam drzwiczki piekarnika). Beza ma być z wierzhu chrupiąca, a w środku delikatnie miękka. Oczywiście najlepiej samemu, na bieżąco oceniać czy już, a może jeszcze...
Upieczoną bezę zdejmuję z pergaminu i kładę na talerzu. Ubijam śmietanę kremówkę wraz z cukrem pudrem dodaję kilka łyżek serka mascarpone. Bitą śmietanę wykładam na bezę, na wierzch wrzucam owoce. U mnie borówki i maliny - ale wszystkie inne się wybornie nadają. Zimą ananas i mandarynki!
I jak lekko - motyle i Pavlova! Dodatek mascarpone - inspirujący...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z drugiej strony Wisły :)
delikatna i słodka Pavlova. już nie pamiętam nawet jej smaku, a tak kusząco wygląda.
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają te motyle. kilka kolorów, cudnie. i pavlova.. wciąż w obszarze planów i marzeń.
OdpowiedzUsuńpychota! jak patrze to mi az slinka cieknie:) wyglada tak smakowicie! pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPavlova czeka u mnie w kolejce do zrobienia od baaaardzo dawna. Urzekły mnie te motyle na drzewie. oby więcej takich!
OdpowiedzUsuńI ja się już od dawien dawna przymierzam! Pysznie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńPavlova z mascarpone to moje ulubione połączenie.
OdpowiedzUsuńTwoja wygląda przepysznie!
Motyle fajnie na drzewach sobie przysiadły...
Jejciu ta beza...jaką mam do nich słabość!
OdpowiedzUsuńPaulina! Jak zwykle cudne praskie klimaty. Choć dla mnie to zupełnie nieznane tereny, dzięki Tobie czuję, że stają się całkiem bliskie:)
OdpowiedzUsuńA Pavlova zawodowa! Naprawdę piękna! Fajnie, że karmienie nie przeszkadza w zajadaniu się takimi smakołykami.
Pozdrawiam serdecznie:)
An-no: spróbuj z mascarpone, zachęcam!
OdpowiedzUsuńPanno Malwinno: ja też bardzo rzadko mam czas na jej przygotowanie.
Asieja: wiedziałam, że Ty na pewno polubisz motyle:)
Aga: Pozdrawiam!
Dragonfly: obiecuję więcej! jak tylko znajdę!
Ania: Zachęcam!
Amber: Motyle i na Ciebie czekają w Parku Praskim :)
AsiaMamaZosi: wracaj z Bg i do roboty :D
Anna-Maria: karmienie przeszkadza w jedzeniu wielu rzeczy, ale na szczęście na Pavlovę mogę sobie pozwolić.
Pozdrawiam!!