środa, 20 marca 2013

Rosół i co dalej...


Nie wiem czemu, ale tak mam - gdy dopada mnie choroba gotuję zupy. Zaczyna się zazwyczaj od rosołu. Tym razem też tak było. Siedzę od kilku dni w dom, katar nie daje mi żyć, a wiosna nie chce przyjść. Dlatego trochę udaję. W domu są tulipany i forsycja. Posadziłam już zielone na balkon - sałata, bazylia, mięta, rozmaryn i koperek. 22 marca (zgodnie z kalendarzem biometrycznym) posadzę poziomki i pomidory. W słoiku kiełkuje rzeżucha.

Podobno jest jeden plus tej utrzymującej się pogody. Jej stabilność zapewnia doskonałe warunki do hodowli zakwasu chlebowego - mój pracuje pięknie, choć ja uważam, że to dlatego, że do niego mówię. Dużo bardziej odpowiada mi stabilna wiosenna pogoda. Wiosno przyjdź!


Wracając jednak do zup. Konkretniej do rosołu. Każdy ma jakiś swój sposób na rosół. Ja ostatnio gotuję go na całym kurczaku i włoszczyźnie. Dużo mięsa i warzyw gwarantuje mi dodatkowy pyszny posiłek. Mianowicie pasztet rosołowy.
Pasztet rosołowy
Składniki:
- wystudzony kurczak z rosołu, bez kości
- wystudzone warzywa z rosołu (marchewki, pietruszki, seler)
- 1 cebula
- 1 jajko
- bułka tarta do wysypania foremek
- oliwa do wysmarowania foremek
- sól
- pieprz
- gałka musztatołowa

Mięso, warzywa i obraną cebulę mielę w maszynce do mięsa (nie jest prawdą, że zajmuje to kupę czasu). Do powstałej masy dodaję jajko i przyprawy. Mieszam wszystko dokładnie. Układam masę w foremkach wysmarowanych oliwą i posypanych bułką tartę (to po to by łatwo było wyjąć pasztet po upieczeniu). Wkładam do rozgrzanego do 180 - 200 stopni piekarnika. Piekę około 1,5 godziny i gotowe. Doskonale taki pasztet smakuje z chrzanem. Trzeba jednak zjeść go w ciągu kilku dni, zawartość warzyw sprawia, że nie będzie on długo leżakował. Z mojej porcji wyszedł mi jeden duży pasztet, w keksówce i 5 malutkich, tych w okrągłych foremkach.



Dla mnie to świetny sposób na mięso i warzywa pozostające po gotowaniu rosołu.


Wczoraj z resztki rosołu powstała oczywiście pomidorówka - najlepsza zupa na ziemi.



8 komentarzy:

  1. Mmmmmm... pasztet wygląda po prostu tak, że omnomnomnomnom!
    A ten zakwas... na jaki to chleb? Zwykły czy razowy? A. nie pozwala nam jeść białego chleba... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakwas zrobiłam żytni. A dziś do chleba powędrowała mąka pszenna i mąka żytnia razowa - spełnia kryteria czy nie bardzo?

      Usuń
    2. No zdecydowanie spełnia kryteria! :) Napiszesz jak zrobić ten zakwas? i w ogóle chleb?? :)

      Usuń
    3. Zakwas robiłam dokładnie z tego przepisu http://www.kukbuk.com.pl/jak-zrobic-zakwas/. A jak chleb mi wyjdzie to przepis opublikuję.

      Usuń
  2. świetny patent i na pewno pyszny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ten pasztet :) Rzeżuchę muszę dziś lub jutro wysiać. Inne zioła muszą poczekać - aura za oknem nie zachęca mnie do tego by je sadzić.

    OdpowiedzUsuń
  4. pasztecik wspaniały, a na przeziębienie zupy są najlepsze!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails