Gotowanie to dla mnie przyjemność, czasem też obowiązek, nie twierdze, że nie. Najbardziej lubię gotowanie dla moich bliskich, lubię też, gdy na kolację czy obiad wpadają goście. Lubię gwar domu, powoli zachodzące słońce i zapachy spod pokrywek moich garnków. Lubię zakupy warzywne. Już podczas zamówień planuję, co ugotuję, innym razem pomysł pojawia się po lekturze książek kucharskich i blogów, a czasem dopiero, gdy stoję nad garnkami.
Warszawę znam dość dobrze, wciąż jednak brakuje mi czasu na odkrycie dobrej masarni czy sklepu rybnego. Warzywa kupuję dzięki kooperatywie lub z pomocą rodziców w moim rodzinnym mieście. Po pomidory do kanapek wyskakuję do warzywniaka do Pani Wandy, czasem na Namysłowską. Jajka przyjeżdżają do mnie z Mazur, od rodziców K. Zioła rosną na balkonie, liczę, że zimą dalej będą rosły w kuchni.
Kiedyś bardzo lubiłam gotować wieczorami, piec ciasto drożdżowe, bułeczki z serem na śniadanie. Noc tworzy niepowtarzalny nastrój, nie pogania. Czasem tęsknię do takich nocnych szaleństw, wtedy zmuszam moje oczy by jednak nie szły spać i spędziły kilka chwil w kuchni na Stalowej.
W sierpniu chyba najlepiej się gotuje. To czas oszałamiajacych zapachów i czas na przetwory, a najlepsze wychodzą nocą. To sezon: śliwek, gruszek, malin, pomidorów, pierwszych jabłek, cukinii, kabaczków, początek dyniowego szaleństwa i papryki.
Papryka na mój rodzinny stół ostatnio powędrowała w wersji nadzianej. Każdy dostał wersję jaką lubi. Dwie papryki były z kaszą, dwie z ryżem.
Nadziewane papryki
Składniki: 4 papryki
1 szklanka ugotowanego ryżu (ryż nie powinien być sypki)
1 szklanka ugotowanej kaszy pęczak
2 szklanki mielonego mięsa (może być trochę mniej)
suszone pomidory
sól
pieprz
zioła - takie, jak kto lubi
Papryki myję odcinam górne części z ogonkami (nie wyrzucam), wyciągam pestki i białe błonki z wnętrza papryki. W jednej misce mieszam ryż z przyprawami i mięsem, w drugiej kaszę, przyprawy i mięso. Na dno papryk wkładam suszone pomidory pokrojone w kostkę, nakładam masę, mięsno-ryżową do 2 papryk, mięsno-kaszową do pozostałych dwóch. Na wierzchu układam suszone pomidory. Zamykam papryki częściami, które odcięłam na początku. Wkładam do piekarnika - temperatura około 180 stopni, czas pieczenia około 50 minut.
W telewizji po "Hell's kitchen Gordona Ramsay'a" leciał program "Perfekcyjna Pani Domu" - w związku z tym kupiłam nowe klamerki do bielizny :)
Dla mnie kazdy miesiac w kuchni jest wspanialy, kazdy ma w sobie cos szczegolnego...
OdpowiedzUsuńPodobaja mi sie twoje papryki!
Ja koniec lata lubię z różnych względów, za kolory, za owoce i warzywa. Twoje papryki pysznie się pysznią na talerzu podobnie jak klamerki cudnie dyndają na sznurkach. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńNadziewana papryka to jedno z nielicznych dań, których poprostu nie lubię, ale ta Twoja wygląda jakoś tak zachęcająco :) Może się skuszę?
OdpowiedzUsuńBuziaki Perfekcyjna Kucharko ze Stalowej!
@Maggie - masz rację, każdy miesiąc ma w sobie "coś". Jednak aktualnie jestem tak zauroczona sierpniem, że wydaje mi się on najlepszy :)
OdpowiedzUsuń@Wiewióra - kolory końca lata są fantastyczne to fakt.
Dzięki, pozdrawiam.
To prawda, późne lato to idealny czas na gotowanie. Do moich potraw wkrada się wtedy nutka sentymentu za odchodzącymi ciepłymi dniami, które uwielbiam ;) Faszerowane papryki można przyrządzić także na grillu póki jeszcze aura łaskawa ;) http://www.zgrilla.pl/zielona-papryka-z-grilla-faszerowana-kasza-i-watrobka/
OdpowiedzUsuń