W ostatni weekend odwiedziłam Bielany. Wdrapałyśmy się z ciocią na dach i prosto z gałęzi zbierałyśmy dojrzałe owoce. Torbę gruszek przywiozłam na Stalową.
Myślę, że takich owocowych drzew jest w Warszawie więcej. Na pewno nie brakuje ich na Sadach Żoliborskich, osiedlu mieszkaniowym zaprojektowanym przez Halinę Skibniewską. Ostatnio na moim profilu na facebooku O. chwaliła się, że dzikie jabłka są na Kępie Potockiej. Na Pradze rośnie kilka morw, w Parku Praskim dzika róża. Miasto też ma swój plon.
Bielańskie gruszki wędrują prosto do brzuchów albo trafiają do słoików. Podzieliłam owoce na dwie części- jedne trafią do tarty, drugie już są w occie. Bielańskie gruszki powędrowały do słoików zgodnie z maminą recepturą, która u nas w domu stosowana jest od lat.
Gruszki w occie
Składniki: proporcje oczywiście można podwoić, a nawet potroić. twarde gruszki - u mnie około 1,5 kilograma
woda - 1 litr
cukier - 1 kilogram
ocet - 1 szklanka
goździki
Gruszki myję, obieram, przekrajam na pół (tak, żeby każda z połówek miała połówkę gruszkowego ogonka), wydłubuję gniazda nasienne. Do 1 litra wody wsypuję 1 kg cukru. Zagotowuję. Do takiego syropu wrzucam gruszki. Gotuję około 15 minut, aż owoce zrobią się szkliste. Wyciągam owoce i pakuję do czystych wyparzonych słoików. Syropu nie wylewam.
2 szklanki syropu zagotowuję ze szklanką octu, dodaję kilka goździków. Gotuję 5 minut i wyławiam goździki (można nie wyławiać, jeśli ktoś lubi bardzo korzenny aromat i nie przeszkadza mu ciemniejszy kolor gruszek). Taką ciepłą octową zalewą zalewam gruszki, które już czekają w słoikach. Zamykam słoiki i stawiam do góry dnem (uwaga słoiki są bardzo gorące).
Ilekroć spotykam drzewa owocowe w środku miasta,wzruszam się.
OdpowiedzUsuńRosną mimo trudnych warunków i owocują.
A gruszki z rodzinnego przepisu muszą pysznie smakować!
Pozdrawiam Cię.
Gruszki są pysznie. A miejskie drzewa uwielbiam.
UsuńGruszki są świetne, ja mam słabość do połączenia z serem pleśniowym :)! Zazdroszczę sąsiedztwa owocowych drzew, w Poznaniu o to trudno!
OdpowiedzUsuńMaju, myślę, że i w Poznaniu kilka znajdziesz. Mi też się kiedyś wydawało, że Warszawa to owocowa pustynia. Gruszki z serem pleśniowym też uwielbiam!
Usuń