Zdarzyło się to już kilka razy. Mam nadzieję, że będzie zdarzało się częściej, choć muszę przyznać, że ostatnio choroba i parę innych spraw mi to uniemożliwiło. Ale do rzeczy...
Piekę ciasta. Piekę ciasta dla Praskiego Winowajcy. Dla niewtajemniczonych wyjaśniam. Winowajca to jeden z warszawskich, praskich klubów o uroczo-ceglanych ścianach. I nie mogę nie wspomnieć o wielkim oknie, przez które podglądam, co się dzieje w środku, gdy biegnę z pracy do domu. Widzę niewiele, bo ostatnio całe życie Winowajcy (z różnych przyczyn) przeniosło się do sal wewnętrznych. Bywa tam rzadko, z wiadomych przyczyn, ale myślę, że mój Mąż dzielnie nadrabia za całą rodzinę. A co dzieje się w Winowajcy możecie sprawdzić zawsze na ich facebooku (o zgrozo!). Albo po prostu wpaść na Inżynierską 1.
Jakiś czas temu dostałam propozycję, aby piec dla nich ciasta. Tak więc od czasu do czasu piekę. A dziś przedstawiam jedno z ciast, którego mogli spróbować bywalcy Winowajcy.
Inspiracji dostarczył mi przepis Agnieszki, a że sezon na śliwki skończył się dawno temu, do mojego ciasta powędrowały brzoskwinie z puszki.
Brzoskwiniowe ciasto z orzechami laskowymi i czekoladą
Składniki:
duża puszka brzoskwiń
175 g masła
175 g brązowego cukru
3 jajka
175 g mąki
175 g drobno zmielonych orzechów laskowych (u mnie orzechy potłuczone tłuczkiem do mięsa)
1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
50 g posiekanej czekolady, dałam mleczną i białą
Nagrzałam piekarnik do 180 stopni. Tortownicę wysmarowałam masłem. Jedną połówkę brzoskwini odłożyłam, resztę pokroiłam w kostkę (dość dużą). Masło zmiksowałam z cukrem, pojedynczo dodawałam jajka. W drugiej misce zmieszałam przesianą mąkę z orzechami i proszkiem do pieczenia. Stopniowo wsypywałam suche składniki do masłowo-jajkowej masy. Dodałam pokrojone brzoskwinie i czekoladę - wymieszałam łyżką. Masę przełożyłam do tortownicy, na wierzchu poukładałam brzoskwiniowe promyki (z tej połówki, którą na początku odłożyłam). Włożyłam do piekarnika. Piekłam trochę ponad godzinę. Za radą Agnieszki sprawdzałam patyczkiem czy ciasto jest już gotowe.
Paulino! Brawo:) Jaka szkoda, że do Winowajcy mam taaak dalekoo! Może jednak uda mi się kiedyś załapać na kawałek twojego ciasta!
OdpowiedzUsuńCałusy:*
Fajnie ma z Tobą Winowajca. Takie pyszne ciasto!
OdpowiedzUsuńWpadlabym, chocby ze wzgledu na to ciasto, gdyby nie to, ze mam strasznie daleko :)
OdpowiedzUsuńA ciasto, swoja droga, naprawde mi sie podoba. Moje mysli dziwnym trafem mkna do puszki brzoskwin w lodowce...
Super! Chętnie wpadłabym ... może kiedyś:) Ciasto rewelacja!
OdpowiedzUsuńpomarancze wczesniej, teraz brzoskwinie.. szalejesz dziewczyno :)
OdpowiedzUsuńale im dobrze.. takie cuda od Ciebie dostają!:-)
OdpowiedzUsuńPysznie wygląda. Ciasto jest "w moim typie", na pewno ogromnie by mi smakowało :)
OdpowiedzUsuńPiękna nowa wiosenna odsłona bloga!
OdpowiedzUsuńTen kolor bardzo do Ciebie pasuje!
Bywalczyni w Kuchni na Stalowej
(ostatnio dość rzadko:(
Muszę wpaść do Winowajcy na kawałek Twojego ciasta. Świetna sprawa.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje domowe przepisy:) Ciasto wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńGratulacje :D w takim razie muszę wpaść do Winowajcy, po drodze może nie mam...ale dla takiego ciasta.
OdpowiedzUsuńGratuluje jeszcze raz :]
Ciasto wygląda super, a śliwki można zamrozić w sezonie i mieć na zapas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń