Dziś trochę pooszukuję. Będzie wpis bez przepisu - choć miały być pierogi z jagodami, ale jagody zniknęły w miseczkach - same, z cukrem, ze śmietaną, z jogurtem. Do wyboru do koloru - jak kto lubi.
A piszę, bo chciałam opowiedzieć o ostatnim spacerze, tym razem nie po Pradze, ale po Muzeum Wsi Radomskiej. Nasza trójka i dziadkowie Młodego.
Muzeum to znałam od dziecka, choć tym razem pokazało się z nowej, jeszcze bardziej uroczej strony. A przede wszystkim towarzystwo miałam przednie.
Wszystkie domy, stodoły, wiatraki, dworki, gołębnik, kościół, spichlerz i wiele innych budynków pochodzą z ziemi radomskiej, zostały przeniesione na teren muzeum, abyśmy mogli cieszyć nimi oko i choć na chwilę przenieść się w dawne czasy, dawne wiejskie czasy.
Spacerowaliśmy dużo, spotkaliśmy kozy, kury i kaczki i takie cudo (gigantyczne - około 3 cm plus czułki) :
A na koniec przepiękne róże mojej Mamy i najważniejszy, najmniejszy Ktoś, na największej kanapie w moim domu rodzinnym.
Wszystkie zdjęcia są autorstwa mojego męża, za co mu serdecznie dziękuję.
Bardzo lubię klimat tego rodzaju miejsc.
OdpowiedzUsuńWitam! Wiatrak cudowny, a rogaty jegomość to jakaś kózka... początkowo myślałam, że rzemlik, ale czułki długaśne, więc może jakiś tycz, albo nawet żerdzianka?:) tak czy owak, zazdroszczę Wam tego spotkania! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne okolice, malownicze. Jegomość czułkowaty obłędny a ten kanapowy jeszcze cudowniejszy.
OdpowiedzUsuńno popatrz, tyle razy w radomiu bylam i nawet nie wiedzialam ze takie muzeum istnieje... poprosze męża żeby mnie tam z małym zabrał. a twojemu mężowi gratuluje pięknych zdjęć. buziaki dla Młodego!
OdpowiedzUsuńpiękne obrazki tych poszukiwań
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, piękne miejsca, pełne ciepła...
OdpowiedzUsuńChętnie spędziabym tam kilka letnich chwil:)
zanurzył bym się w tej ciszy...
OdpowiedzUsuń