Są takie miejsca, z których nie chce się wyjeżdżać. Są takie miejsca, w których można się po prostu nudzić. Są takie miejsca, do których się wraca. Ja wrócę, na to jezioro. Gdzie cisza, kaczki, łabędzie, dzięcioły, szczupaki, okonie, węgorze, jastrzębie, nietoperze, pająki, żaby, ważki. Gdzie mięta rośnie przy brzegu, a maliny i jagody przypływają łódką. Gdzie nie chodzi się na zakupy ani do restauracji. Gdzie nie ma straganów z pamiątkami. Gdzie rano Młody karmi kaczki z balkonu, a ja piję kawę. Gdzie świeci słońce i nie ma komarów.
Nie ma też motorówek, bo całe jezioro Narie to tzw. strefa ciszy. Wieczorem słychać trzask polan wrzucanych do ogniska, kumkanie żab, które w nocy królują na wyspie. Wiosła łódek wędkarzy chlupoczą o taflę wody. Szumią trzciny. A sernik robi się sam.
Nawet jak nie ma piekarnika i tortownicy.
Owocowy sernik na zimno (luźno inspirowany sernikiem z Lawendowego Domu)
A oto asortyment jaki wykorzystałam:
garnek
drugi garnek
miska
folia aluminiowa
blender
2 kubki
kilka łyżek
Składniki na spód
Około 120 gramów ciastek owsianych
100 gramów masła
Składniki na główną warstwę
2 pudełka malin
około 100 gramów borówek amerykańskich
0,5 kg białego sera trzykrotnie mielonego
pół dużego kubka jogurtu
6 łyżeczek żelatyny
pół szklanki wody
cukier do smaku (u mnie kilka łyżek)
Składniki na górną warstwę
pół pudełka malin
około 100 gramów borówek amerykańskich
3 łyżeczki żelatyny
1/4 szklanki wody
cukier do smaku
kilka malin, borówek amrykańskich i listków mięty do przybrania
Spód: ciastka gniotę jak najdrobniej. Masło rozpuszczam w garnku i wlewam do pokruszonych ciastek. Garnek wykładam dokładnie folią aluminiową (brzegi też). Dno wykładam masą masłowo-ciastkową. Wkładam do lodówki. Sernik: Zagotowuję wodę. 6 łyżeczek żelatyny rozpuszczam w połowie szklanki wody, 3 łyżeczki żelatyny w 1/4 szklanki gorącej wody. Odstawiam by lekko ostygły. W tym czasie ser mieszam z jogurtem, maliny i borówki rozdrabniam mikserem, dodaję do masy serowej, całość dosładzam do smaku. Kilka łyżek masy wrzucam do kubka z żelatyną, następnie całość wlewam do masy serowej i dokładnie mieszam. Następnie wylewam na ciastkowy spód. Wkładam do lodówki by stężało. By przygotować górną warstwę miksuje maliny z borówkami, lekko dosładzam, dodaję mniejszą porcję żelatyny z wodą. Gdy pierwsza warstwa sernika już jest lekko ścięta wylewam na nią masę owocową. Zatapiam w niej kilka borówek i malin. Wstawiam do lodówki. Po około 2-3 godzinach sernik jest gotowy.
Z garnka wyciągam go podnosząc za folię, na dłoni (lub desce) wywracam do góry nogami i zdejmuję folię ze spodu ciasta.
Ozdabiam sernik malinami, borówkami i listkami mięty.
Drugą, równie ciekawą wariacją na temat tego sernika jest sernik bananowo-brzoskwiniowo-waniliowy.
Banany i brzoskwinie zastępują maliny i borówki, a serek waniliowy zastępuje jogurt.
Z pewnością polubiłabym to miejsce:)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy zmobilizowałabym się do zrobienia tam sernika,
ale z przyjemnością zjadłabym kawałek,
siedząc na pomoście i wsłuchując się w tę ciszę.
to musi być cudowne miejsce, ciche i spokojne :)
OdpowiedzUsuńi sernik wspaniały! może zrobię u nas nad jeziorem??? i tez w garnku, a co!!!
Nad jeziorem Narie często spędzałam wakacje... teraz rodzice mają tam domek, który w lecie wynajmują (w Kretowinach) a sami mieszkają w jeszcze bardziej bajecznym Kotkowie (zaledwie parę kilometrów dalej)... Oba miejsca magiczne - świetnie to opisałaś w tym poście... Dlatego, za każdym razem, gdy wracam do DOMU, czuję się jak w raju :)
OdpowiedzUsuńOby więcej takich miejsc znajdywało się w naszym życiu...
pozdrawiam serdecznie
Ania
Cudowne zdjęcia! Przenoszą aż nad to jezioro... No i sernik wygląda tak, że OMNOMNOM!! :)
OdpowiedzUsuń