Na balkonie zmobilizowały się też pomidory, a właściwie ich krzaczki by wydać plon. Pięć małych pomidorków już się zieleni. Jestem z nich tym bardziej dumna, że krzaczki pomidorów wyhodowałam z ziarenek, a dziś zajmują już pół mojego, skromnego balkonu na Stalowej.
Wieczorami oprócz zwykłego gotowania robię przetwory, zamykam na zimę smaki i zapachy lata. Do tego też zmobilizowały mnie pewne fakty: po ponad 4 latach mieszkania na Stalowej mam swoją własną piwnicę, w dodatku z okienkiem. Z tej okazji do słoików powędrowały już truskawki i rabarbar. W planach jagody, maliny, porzeczki, agrest, borówki amerykańskie i wiśnie. W tym roku pierwszy raz zamknęłam w słoikach czereśnie.
Kompot z czereśni
1 kilogram czereśni mocnoczerwonych
1/2 szklanki cukru
1 litr wody
i fenomenalna drylownica z przyssawką od K. - oficjalnie dziękuję.
Czereśnie umyłam. Oderwałam ogonki i usunęłam z nich pestki. Następnie wsypałam do garnka i zalałam litrem wody. Dodałam cukier. Gotowałam na wolnym ogniu. Gdy na powierzchni zebrała się piana usunęłam ją łyżką cedzakową. Doprowadziłam do wrzenia i gotowałam około 20 minut.
Słoiki wyparzyłam gorącą wodą. Użyłam dwóch słoików, jeden o pojemności 0,9 drugi 0,3.
Wlałam kompot do słoików (wraz z czereśniami), zakręciłam, odwróciłam do góry nogami i wstawiłam do zimnego piekarnika. Piekarnik ustawiłam na 120 stopni i piekłam kompot w słoikach przez 20 minut. Potem wyłączyłam piekarnik i zostawiłam w nim słoiki do ostygnięcia - w moim przypadku do rana.
Bardzo przyjemnie gotuje się w nocy, gdy słychać tylko ciszę.
A na Stalowej sporo zmian. Wkrótce będę miała piękną czystą klatkę schodową, jasne barwy zastąpią obdrapane, pomazane i brudne mury. Nowy podjazd do naszej bramy już się buduje.
Dobranoc!
cieszę się że drylownica się sprawdziła.
OdpowiedzUsuńK.
podziwiam Cię za nocne gotowanie! ja padam razem z dziećmi :( czereśnie boskie :)
OdpowiedzUsuń