Na Stalowej ruszyły roboty. Mam pod domem piękną latarnię. W dodatku na Stalowej wymieniają chodnik. Zaczęli dopiero, więc za bardzo nie mogę chwalić, ale już coś się dzieje. Dobrze. Powoli powoli i może ta jedna z najładniejszych ulic w Warszawie odzyska dawny blask. A teraz na szybko bułki drożdżowe, póki Młody śpi.
Nie wiem jak to się stało, ale wszyscy na około pieką drożdżówki z masą orzechową, od Doroty z Moich Wypieków - więc piekę i ja. Na przepis trafiłam w brulionie z przepisami i postępowałam wg instrukcji cuda.wianki, nie byłabym sobą gdybym czegoś nie dodała, albo o czymś zapomniała.
Drożdżówki z masą orzechową - 10 sztuk, ale można zrobić więcej mniejszych.
zaczyn:
15 g świeżych drożdży
100 ml mleka
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka mąki pszennej
ciasto:
2,5 szklanki mąki pszennej
60 ml mleka
1 jajko
2 łyżki roztopionego i ostudzonego masła
2,5 łyżki cukru
szczypta soli
nadzienie:
230 g zmielonych orzechów włoskich (albo pekan)
100 g śmietanki kremówki - dałam 30% śmietanę
90 g jasnego brązowego cukru
dodatkowo: 1 jajko do posmarowania wierzchu bułek - ja pominęłam
Ważne, żeby wszystkie składniki naszykować wcześniej by miały temperaturę pokojową.
Do miseczki rozkruszam drożdże i mieszam je z cukrem, aż się rozpuszczą. Dodaję mąkę i wlewam mleko. Mieszam i odstawiam do wyrośnięcia na około 20-30 minut.
Mąkę wsypuję do dużej miski. Dodaję sól, cukier, jajko i przygotowany zaczyn. Dolewam rozpuszczone wystudzone masło i mieszam drewnianą łyżką. Następnie ciasto wyrabiam rękami - jakieś 5-10 minut, jeśli bardzo mocno klei się do rąk, to podsypuję mąką. Formuję kulę ciasta, przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na 2 godziny (a nawet 2,5) aby wyrosło - fajnie jak podwoi swoją objętość.
Pół dnia łuskałam orzechy włoskie, bo częściowo trafiały prosto do brzucha na nie do miski. Można oczywiście kupić już łuskane (pewnie następnym razem tak zrobię). Obrane orzechy mielę w maszynce do mięsa. Do takiej orzechowej masy dodaję śmietanę i cukier. Mieszam.
Wyrośnięte ciasto chwilkę wyrabiam i dzielę na pół. Każdą z części dzielę na 5 mniejszych.
Malutkie części ciast wałkuję na naleśniki, no może trochę grubsze niż naleśniki. Smaruję farszem i zwijam w rurkę. Po czym składam na pół. Przecinam wzdłuż na pół, ale zostawiam z jednej strony nieprzecięty kawałek. Wywijam skrzydełka tak by powstało serce. Na blogu Moje Wypieki znajdziecie dokładną instrukcję.
Dużą blachę smaruję masłem i układam na nim gotowe bułeczki - w dużych odstępach. Można tu posmarować rozbełtanym jajkiem - ja pominęłam. Rozgrzewam piekarnik do 50 stopni i wkładam bułki na 30 minut (można też odstawić w ciepłe miejsce pod ściereczką). Po tym czasie zwiększam temperaturę do 180 stopni i piekę 15-20 minut - na złoto oczywiście. I gotowe.
Podobno od ciepłych drożdżowych bułeczek boli brzuch - ja nie zauważyłam.
Zabrakło mi farszu na 1 drożdżówkę, więc wypełniłam ją dżemem truskawkowym domowej roboty.
Czy ktoś zna inną metodę na zrobienie drożdżówek - jak zawijać ciasto by uzyskać inne kształty?
MMm.. smakowite ;D
OdpowiedzUsuńJa mam z zawijaniem problem, bo zdolnosci manualnych nie posiadam, ale podoba mi sie to twoje zwiniecie. I orzechowosc mi sie tez podoba.
OdpowiedzUsuńpyszne drożdżóweczki
OdpowiedzUsuńja tez się do nich przymierzam w najbliższym czasie :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio robiłam bułeczki z nadzieniem migdałowym super zakręcone sama zobacz jak fajnie je się zwija!!! http://pistachio-lo.blogspot.com/2011/12/zimowe-sniadanie-pachnace-swietami.html
naprawdę pieką je wszyscy dookoła? to ja też chcę!:-)
OdpowiedzUsuńpyszne:) i bólu brzucha brak, potwierdzam!!!
OdpowiedzUsuń