niedziela, 14 października 2012

Szybko, szybko...


 na nic nigdy nie ma czasu... Weekend to jedyna okazja na wpis na bloga, wszystko dzieje się szybko, dni mi uciekają, biegną, a ja mam za zadanie je dogonić i wykrzesać z nich cokolwiek się da. A gdyby tak zwolnić... nie rzucać się w wir wydarzeń, nie martwić na zapas, nie myśleć, że świat się zawali jeśli to...jeśli tamto. Gdy zwalniam czas się rozciąga, trochę nie dużo, ale jednak. Chowam pod poduszkę myśli spędzające mi sen z powiek, odkładam na jutro sprawy, których i tak nie załatwię dziś. Nie przejmuję się sprawami, jakie dziś i tak nie mają znaczenia. Pomyślę o tym jutro.


 Jak już wszystko poodkładam to znikam w kuchni. Czasem to znikanie średnio mi wychodzi, gdyż dzielny dwulatek i tak wypatrzy, że coś jest na rzeczy i koniecznie chce się włączyć do zabawy, np. wysypując kakao z pudełka, na siebie, podłogę i wszystko, co znalazło się w najbliższej okolicy. Kto w takiej sytuacji trzyma kakao w proszku na dolnej półce jednej z dolnych kuchennych szafek? - ja, tak ja.
Jest też czas, gdy Młody śpi, wtedy znikanie jest jakby bardziej skuteczne. Piekarnik można włączyć bez problemu - pakuję wtedy do niego najwięcej jak się da.

Tym razem powstała focaccia. A właściwie dwie, gdyż nie mogłam się zdecydować na dodatki.


Focacia
20 gram drożdży (świeżych)
300 ml ciepłej wody
1 łyżeczka cukru
1/2 kg mąki + kilka łyżek
1- 2 łyżeczki soli
1/2 szklanki oliwy z oliwek + kilka łyzek
garść ziół

zielone oliwki
czerwona cebula
papryka


Drożdże wrzuciłam do miseczki. Rozkruszyłam. Dodałam 125 ml ciepłej wody i 1 łyżeczkę cukru i 3 łyżki mąki. Wymieszałam wszystko razem i odstawiłam w ciepłe miejsce na 20 minut. W małym rondelku podgrzałam oliwę z oliwek, dodałam do niej garść pokrojonych świeżych ziół. Odstawiłam do ostygnięcia. Resztę mąki wsypałam do miski, dodałam sól i dwie łyżki oliwy z ziołami. Jak zaczyn drożdżowy "ruszył" dodałam go do reszty składników. Wlałam pozostałą część ciepłej wody. Wszystko wymieszałam mikserem. Odstawiłam ciasto w misce (pod przykryciem) do wyrośnięcia na około 1,5 godziny. W tym czasie, mniej więcej, co 20 minut wyrabiałam ciasto. Po tym czasie polałam ciasto połową przygotowanej oliwy z ziołami. A następnie przełożyłam je do wysmarowanych oliwą foremek - u mnie dwie okrągłe o średnicy około 23 centymetrów. Przy formowaniu cista w foremkach może się przydać wałek. Można ciasto lekko rozwałkować na okrągły placek i taki włożyć do formy. Ciasto w formie, przykryte folią spożywczą odstawić do kolejnego rośnięcia na około godzinę. Po tym czasie polać je resztą oliwy z ziołami. Dodatki, w moim przypadku oliwki, papryka i cebula, pokroiłam w cienkie plasterki. Poukładałam na cieście, dobrze jest mocniej je wetknąć by po upieczeniu nie spadły. Focaccie fajnie jest posypać gruboziarnistą solą, ja niestety nie miałam jej w domu. Tak przygotowane ciasto włożyłam do ciepłego piekarnika (około 225 stopni). Piekłam 15-20 minut - ważne żeby ciasto było w złotym kolorze. Focaccia najlepsza jest na ciepło, podana z oliwą. Dodatki można komponować dowolnie.

 A na koniec kolejne podziękowania, tym razem dla praskich forumowych Czarownic (dziękowałam też na moim facebooku, ale wiem, że nie do wszystkich dotarło). A poniżej fotka poglądowa dla ciekawskich.


3 komentarze:

  1. Ucieszyłam się,kiedy zobaczyłam Twój post.
    Mało Cię...
    To przez te sprawy,które spędzają sen z powiek...
    Ale wspaniale,że zostawiłaś je i upiekłaś tę pyszną focaccię!
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię atmosferę w Twojej kuchni na Stalowej:)focaccia doskonała, dodatki też, absolutnie!pozdrawiam ciepło:))

    OdpowiedzUsuń
  3. idealna focaccia :) uwielbiam takie smaki :)
    a fartucha praskiego master chefa gratuluje :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę w kuchni na Stalowej i pozostawienie komentarza. Przepraszam za włączoną weryfikację obrazkową, to z powodu spamu, który zalewa blog. Mam nadzieję, że mimo to napiszesz kilka słów.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails