Od kilku dni kuchnia staje się narzędziem walki politycznej. Do jedzenia jabłek zachęcają wszyscy, od sprzedawców koszyków rowerowych, po wytwórców jabłkowego cydru; blogerzy piekący szarlotki, przygotowujący galaretki, przetwory i jabłkowe torty. A wszystko przez embargo nałożone przez Rosję na polskie owoce. Sytuacja kolorowa nie jest, bo są firmy, które 90% swojej sadowniczej produkcji wysyłały na wschód. Kto zapoczątkował akcję jedzenia jabłek? Nie mam zielonego pojęcia.
Nie podoba mi się włączanie kuchni i jedzenia w walkę, za to podoba mi się wyciąganie pomocnej dłoni w stronę tych, którzy tej pomocy potrzebują. Dlatego akcję #jedzjabłka traktuję jako pomoc polskim sadownikom.
Pierwsze po zimie na polskich straganach jak zwykle pojawiły się antonówki i genewy. Ja wybrałam te małe różowe, o słodko-winnym smaku. Doskonałe do jedzenia ot tak, i do sałatek.
Pierwsza ich porcja trafiła do sałatki z jarmużem. Towarzystwo śliwek i orzechów też im dobrze zrobiło.
Sałatka z jarmużu z jabłkami
5-6 liści umytych jarmużu
2 jakbła odmiany genewa (lub inne)
3 ulubione śliwski
garść, albo dwie orzechów włoskich
sos:
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki miodu - u mnie akacjowy
1 łyżeczka gładkiej musztardy
sól
pieprz
Jarmuż myję, wycinam, główne zgrubiałe włókno, rwę go na mniejsze kawałki. Z jabłek wycinam gniazda nasienne i kroję je na ósemki. Ze śliwek wyjmuję pestkę i kroję je w kostkę. Orzechy lekko szatkuję, można je podprażyć na patelni (ja nie przepadam). Wszystkie składniki sosu dokładnie mieszam i tak przygotowanym sosem zalewam składniki sałatki.
a wiesz, że w biedronce wdziałam jarmuż? Już umyty i porwany na kawałeczki ;)
OdpowiedzUsuńCo tu taka cisza?
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze jestes gdzie indziej :-(
OdpowiedzUsuńGreat idea and super cute!
OdpowiedzUsuńI want to thank the blogger very much not only for this post but also for his all previous efforts. ...
OdpowiedzUsuń