Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piernik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą piernik. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 2 grudnia 2010

Co ma piernik do wiatraka

Właśnie, "co ma piernik do wiatraka?" Może ktoś wie. Jako dziecko nie znosiłam tego powiedzenia, było dla mnie niezrozumiałe i, co za tym idzie, głupie. Wymyślałam mnóstwo wyjaśnień. Dziś już umiem, je zastosować, jednak dalej go nie lubię. Wciąż nie wiem skąd się wzięło. Za to lubię wiatraki i pierniki też.

Wczoraj upiekłam jeden (piernik oczywiście), pięknie pachnie, wygląda też niczego sobie, ale jak smakuje dowiem się za 2 tygodnie, gdyż tyle musi leżakować. Przepis wzięłam od Basi (podaję z moimi zmianami).

Piernik Neli Rubinstein:
1 szklanka miodu (350-400g)
po pól łyżeczki sproszkowanego imbiru, cynamonu, gałki muszkatołowej, goździków, szczypta zmielonego pieprzu
500g maki
3 duże jajka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki stołowe wódki (ja dałam wody, bo nie miałam wódki)
1 szklanka mielonych orzechów włoskich utartych z 1/4 szklanki cukru (ja dałam 1/2 szklanki utartych orzechów włoskich i 1/2 szklanki utartych płatków migdałowych i zapomniałam o cukrze)



Miód roztopiłam w garnuszku. Dodałam sproszkowane przyprawy. Mąkę wymieszałam z orzechami i migdałami i zalałam ciepłym miodem. Wymieszałam. Dodałam po jednym jajku. Proszek do pieczenia rozpuściłam w wodzie i wlałam do masy. Ciasto wylałam do keksówki. Za radą Basi nie piekłam go 1,5 godziny, jak w oryginale Neli. Czas pieczenia skróciłam do 45 minut w temperaturze 170 stopni. I pozostawiłam piernik do ostygnięcia w piekarniku. To tyle.
A na Pradze śnieg, przykrył cały dach moich sąsiadów, mój pewnie też, ale nie widzę.

W kuchni na Stalowej

Related Posts with Thumbnails